Nasi drodzy oświęcimscy radni (mniejsza o to którzy, gdyż pod względem uległości wobec kleru Platforma i PiS nie różnią się wcale) wymyślili, że oprócz uchwalania świętych patronów ulicom, szkołom czy szpitalowi należałoby wreszcie uhonorować kogoś świeckiego. Najlepiej postać mocno historyczną, by trudniej było prześwietlić życiorys nominata. Kogo by tu jednak wziąć "na tapetę"? Większość królów i książąt będących w Oświęcimiu chociażby przejazdem miała swoje za uszami. To może jakiś oświęcimski męczennik? Odpada. Święty Maksymilian Kolbe był co prawda antysemitą a ksiądz profesor Oko wciąż męczy się na polu walki z tym Dżęderem ale żaden z nich nie jest osobą świecką. Poza tym święty Maksymilan patronuje już jednej z powiatowych instytucji. Więc kto mógłby zostać partonem jednego z jeszcze wolnych oświęcimskich placów na Starym Mieście w Oświęcimiu? Katechetka? Bingo! Najlepiej pierwsza świecka katechetka, Antonina Małysiak. Jako pionierka w swoim ciężkim fachu miała z pewnością pod górkę (Księża nie lubią konkurencji, choć na szczęście jeden z jej kuzynów był biskupem, więc "z bożą pomocą" potrafiła w trzy miesiące opanować teologię i zdać niezbędne egzaminy), Choć dziś trudno to sobie wyobrazić, pod koniec lat pięćdziesiątych oświęcimscy Salezjanie dostali zakaz nauczania religii w szkole. Religii mogli nauczać jedynie księża w swoich parafiach lub osoby świeckie. Mimo rozwiniętej struktury nauczania religii (za tzw. głębokiej komuny) nagle zaczęło brakować (sic!) katechetów, rynek pracy stanął więc szerokim otworem przed świeckimi zakonnicami i tym podobnymi "zawsze dziewicami" z moherowym beretem na głowie i nieodłącznym różańcem w dłoni. Drodzy radni! A może by tak przestać udawać, że chcemy uczcić osobę świecką? Skoro jesteśmy w tematyce biznesu edukacji sakralnej muszę przyznać, że mamy w naszym mieście osobę, która choć jest współcześnie żyjącym katechetą, może podobać się wszystkim. Mam na myśli księdza Andrzeja Woźniaka z parafii p.w. świętego Maksymiliana Męczennika w Oświęcimiu. Zamiast jakiejś świeckiej (tfu!) katechetki proponuję uhonorowanie żyjącego księdza katechety w jednym z oświęcimskich gimnazjów. Ksiądz Andrzej, oprócz tego że jest księdzem jest także ucieleśnieniem kompromisu. Będąc katechetą z dwoma godzinami religii tygodniowo aktywnie wykorzystuje tylko połowę dostępnego czasu pracy, drugą zaś chętnie oddaje tym uczniom, którzy bardziej cenią zajęcia świetlicowe niż katechezę. Może więc podobać się zarówno tym, którym podoba się katolicka dyscyplina (trzyletnie przygotowania do bierzmowania z indeksikiem do zbierania podpisów za udział m. in. w mszy św.) jak i tym, którym rodzice nie pozwalają na nie chodzenie na religię (na połowie lekcji religii ksiądz jest nieobecny) i którzy wolą zajęcia w świetlicy szkolnej od religijnego prania mózgów. Poza tym ksiądz Andrzej jest osobą bliską ludziom uzależnionym od alkoholu. Zna w praktyce problemy z którymi zmagają się alkoholicy. Na placu księdza Andrzeja mogliby się więc spotkać wszyscy. I ci, którym udało się wyjść z nałogu i ci, którzy chcieliby wznieść toast za zdrowie kolegi. I pisowscy czy platformiani działacze, chcący uhonorować Jego Eminencję za "nieoceniony wkład w rozwój wiary i katolickiej tradycji oświęcimskiej młodzieży" (brzmi ślicznie, prawda?) jak również palikociarze itp., doceniający niemałe zasługi oświęcimskiego kleru w zohydzaniu dzieciom religii i w zachęcaniu do poszukiwania alternatywnego, świeckiego światopoglądu. Plac księdza Andrzeja mógłby więc stać się miejscem spotkań wszystkich mieszkańców Oświęcimia. Byłby przy tym dużo tańszy niż planowana Oświęcimska Przestrzeń Spotkań w formie dziwacznego mostu duchów za sto baniek. I znacznie praktyczniejszy niż OPS czy martwy plac martwej - choć jeszcze świeckiej - katechetki.
Luźne myśli i przemyślane opinie, komentarze, emocje, uczucia i marzenia związane nie tylko z polityką. Proza, poezja, zapomniane fotografie, spotkania które warto pamiętać, ludzie o których warto wspomnieć i wydarzenia, obok których nie sposób przejść obojętnie. Życzę miłej lektury. / Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy blog niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu. /
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz