Genialny pomysł Papieża Franka
By moralności kleru strzegła Kościoła kochanka
Jak grom z jasnego nieba news z ostatniej chwili:
Hanna Suchocka zacznie wkrótce "zwalczać" księży pedofili!
Nikt lepiej zdaniem Papieża Frania
o Kościół nie zadba niż konkordatowa Hania
Niech wierny więc wzorem Frania i Hanki
O stan swej moralności pyta swej kochanki
O poziom swej uczciwości zapyta pasera
A o czystość cielesną... abepe Hosera :-)
Wszystko to, nie odmawiając klerowi racji
jest bowiem
"kwestią podlegającą (właściwej) interpretacji".
http://www.tvn24.pl/hanna-suchocka-w-papieskiej-komisji-walki-z-pedofilia,410428,s.html
http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/ks-lipka-inne-czynnosci-seksualne-to-kwestia-podlegajaca-interpretacji,905412.html?playlist_id=17081
Luźne myśli i przemyślane opinie, komentarze, emocje, uczucia i marzenia związane nie tylko z polityką. Proza, poezja, zapomniane fotografie, spotkania które warto pamiętać, ludzie o których warto wspomnieć i wydarzenia, obok których nie sposób przejść obojętnie. Życzę miłej lektury. / Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy blog niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu. /
sobota, 29 marca 2014
piątek, 28 marca 2014
Cytat tygodnia, czyli złote myśli Andrzeja Stasiuka
"Kościół zdaje się największym przegranym transformacji. Nie umie
korzystać z wolności, tylko wierzga i kąsa. Dzieli, oskarża,
stygmatyzuje. Po prostu nie potrafi się przyzwoicie zachować. Jak ktoś
tyle lat ma władzę niemal nieograniczoną, to zapomina, co znaczy proste
pojęcie: zachowywać się przyzwoicie.
Jeśli ktoś dziś opowiada o zniewoleniu większym niż za komuny, to musi mieć nierówno pod biretem albo mieć słabą odporność na sugestie szatana. Co na jedno wychodzi. Ale jak widać, nareszcie lud wstaje z kolan. Kiedyś byłoby nie do pomyślenia, by wyjść z kościoła, jeśli się słyszy, że ksiądz gada bzdury."
Jeśli ktoś dziś opowiada o zniewoleniu większym niż za komuny, to musi mieć nierówno pod biretem albo mieć słabą odporność na sugestie szatana. Co na jedno wychodzi. Ale jak widać, nareszcie lud wstaje z kolan. Kiedyś byłoby nie do pomyślenia, by wyjść z kościoła, jeśli się słyszy, że ksiądz gada bzdury."
czwartek, 27 marca 2014
Dorwać Palikota / Jan Hartman
Nie mogę wyjść z podziwu nad skalą
„grillowania” Palikota i tematu jego sławetnej wypowiedzi na otwartym
dla mediów posiedzeniu Krajowej Rady Politycznej Twojego Ruchu, które
zresztą miałem przyjemność prowadzić. Zemsta PO za to, że maczaliśmy
palce w montowaniu sejmowego protestu kobiet opiekujących się
niepełnosprawnymi dziećmi (jedną z nich, naszą działaczkę, możecie
oglądać na okładce aktualnego wydania POLITYKI), jest zaiste straszna.
Dwie doby regularnego pałowania i
nieustający medialny cyrk, który ma odwrócić uwagę od bolesnego problemu
społecznego i przenieść ją na dyżurnego chłopca do bicia, czyli Janusza
Palikota, niepokojąco rosnącego w przedwyborczych sondażach. Cóż znowu
wyciągnęli mu ci obłudnicy i świętoszki w piętę drapane? Ano, że śmiał
naruszyć wielkie tabu i wspomnieć, że politycy szukają okazji do
robienia karier i lansowania się. I że trzeba to robić, byle by tylko
realnie pomagać ludziom. Kilka tygodni temu miałem okazję pisać w
felietonie dla POLITYKI właśnie o tym, że hipokryci uwielbiają zarzucać
hipokryzję innym. Wspinają się ochoczo na coraz wyższe jej piętra, by
zakłamać swoje własne zakłamanie – aby poczuć się prawymi i
sprawiedliwymi, a przy okazji coś jeszcze ugrać. Na przykład dołożyć
Palikotowi. Kogóż by tam obchodził los rodziców i chorych dzieci! O tej
sprawie debatowaliśmy przez godzinę (a partia zajmuje się nią, bez
rozgłosu, od dawna), sformułowaliśmy uchwałę, którą Paulina Banaś
zaprezentowała na konferencji prasowej. Ale takie nudy mediów nie
interesują. Że jakiś tam system pielęgniarskiej opieki środowiskowej, że
jakiś tam ponadpartyjny zespół sejmowy do opracowania lepszych
rozwiązań prawnych (dawno obiecywanych), że zwiększenie zasiłków w
dłuższej perspektywie państwu się opłaca. I takie tam michałki. Liczy
się tylko jedno – znów naruszono tabu! Palikot uczynił zamach na ideał
polityka, który ani myśląc o jakichkolwiek własnych interesach rzuca się
do pomagania ludziom. Adwokat bierze pieniądze, lekarz bierze
pieniądze, a polityk powinien być jakimś świętym mężem. I cała partia
takoż. Żadnego „wykorzystywania”! Fuj, fuj – w świecie obłudników
„korzyść” to wszak rzecz wstydliwa, prawie jak „zaspokajanie potrzeb
seksualnych”.
Za to urządzenie godzinnych „lajfów” z
„negocjacji” premiera z biednymi i rozżalonymi ludźmi to już po prostu
szczyt „niewykorzystywania” i świętości polityki. Trochę mi niedobrze,
jak o tym piszę. Naprawdę. Jest czymś przerażającym, jak ogólna
nienawiść do państwa i władzy odzwierciedla się w jaskrawo
antyrealistycznym i niczym nieuzasadnionym micie „polityka-świętego”.
Oto lud – wieczyście na wojnie z klasą uprzywilejowaną – zaakceptowałby
polityka tylko pod jednym warunkiem: że będzie on postacią nadludzką, o
żadnych korzyściach własnych nie myślącą. A że taką postacią jest tylko
Bóg, to wychodzi na to, że czekamy, no, na co? Ano na królestwo Boże na
ziemi. I o to chodzi! My, wstrętni polityczni grzesznicy, mamy wciąż
pokutować, przepraszać lud, że żyjemy i pensje bierzemy, oraz udawać
świętych, korzyć się i przepraszać, aby każdego dnia i każdej nocy
pamiętnym było i wiadomym wszem wobec, że ziemskie państwo to państwo
szatańskie i zginąć musi! A póki jeszcze trwa, winno być po uszy
zanurzone w obłudzie i zakłamaniu, aby tę swoją grzeszność tym bardziej
potwierdzić. Oto i mamy Augustyński anachronizm mentalny w polityce,
odziedziczony jeszcze po średniowiecznych pobożnisiach. Zabytek klasy
zero. Moralne zero.
Cieszę się, że należę do partii
politycznych romantyków i chuliganów, którzy nie boją się obłudy
maluczkich ani plugawych, przewrotnych oskarżeń o uprawianie hipokryzji.
Będziemy łamać tabu i mówić prawdę. Bójcie się nas, bo my nie boimy się
nazywać rzeczy po imieniu ani brać świata takim jakim jest. Nasza
uczciwość intelektualna jest straszną bronią. Nawet gdy się potykamy, to
wstajemy i dalej mówimy, co myślimy. Pałujcie nas, skaczcie nam na
plecy, a my będziemy i tak mówić swoje. Na przykład, że polityk ma prawo
budować poparcie na odwoływaniu się do ludzkiej biedy i nieszczęść i
wykorzystywać je jako okazję i trampolinę do politycznych sukcesów –
jeśli tylko „udziela realnej pomocy ludziom”, by dokładnie zacytować
Janusza Palikota.
Oj, co to by było, gdyby lud zaczął
wymagać od polityków, by wzorem Twojego Ruchu debatowali przy
podniesionej kurtynie! Gdyby stało się czymś normalnym, że mówi się o
strategii politycznej, priorytetach i planach na kampanię wyborczą w
sposób szczery i naturalny. Jak o jakimś, fuj, fuj, seksie. Tak, tak.
Zachowanie załganych świętoszków z PO i SLD, ich święte oburzenie jako
żywo przypomina oślizgłą pruderię mieszczańskiej epoki sprzed lat stu,
gdy zakłamanie w sprawach płci osiągało szczyty niemal tak wysokie, jak
rozpowszechnienie prostytucji w tych wszystkich Wiedniach i Berlinach,
owej w sumie dość szczęśliwej skądinąd doby. A więc my mówimy, jak Boy
(proporcje trzymając): dość świętoszkowatej obłudy w seksie i w
polityce!
I jeszcze jedno. Wniosek SLD oraz
wtórujący mu wniosek marszałkini sejmu do Komisji Etyki Poselskiej,
złożony przeciwko Januszowi Palikotowi, uważam za skandaliczne i
cyniczne molestowanie – niegodne wykorzystywanie rozpętanej w mediach
pseudoafery w brutalnej grze politycznej, obliczonej na zniszczenie
znienawidzonego przeciwnika politycznego. Niniejszym proszę o
wysłuchanie na posiedzeniu Komisji Etyki, tak abym mógł, jako etyk,
wyjaśnić, na czym polega godne i niegodne wykorzystywanie takich bądź
innych okoliczności do zdobycia przewagi politycznej, czym jest cynizm, a
czym prawdomówność etc. Wyroku waszego, z góry już wydanego, nie
zmienię. Dokonacie rytualnego aktu pohańbienia, w obronie swego
plemienia i jego dzikich tabu. Ale przynajmniej czegoś się dowiecie o
etyce. Tylko czy tego rodzaju korzyść w ogóle was interesuje? Chyba nie
bardzo. Zresztą czy Pani Marszałkini Kopacz choć przez jedną chwilę
pomyślała sobie, że może nie każdy Jej odruch i osąd moralny jest
słuszny i prawy? No, chyba nie. Jakże to bowiem by miało być, że
Marszałkini polskiego Sejmu nie wszystko jeszcze wie o etyce?
I tak oto pycha spotka się ze swoją
siostrą obłudą i skotłują się, kazirodcze lesby, na wioskowym placyku,
na oczach całego plemienia. Dzidy do góry, Koleżanki i Koledzy z SLD i
PO!
źródło: hartman.blog.polityka.pl
środa, 26 marca 2014
wtorek, 25 marca 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)