sobota, 8 lutego 2014

Słowo na niedzielę: Pedofilia a apostazja

Niejeden z was zapyta pewnie co ma jedno z drugiem wspólnego? Otóż, moim zdaniem ma.
Postaram się więc wyjaśnić związek tych dwóch pojęć, gdyż oba od jakiegoś czasu nie dają mi spokoju.

Pedofilia, najprościej mówiąc, to pociąg seksualny do dzieci. Obrzydliwy, chory, rodzący katastrofalne i nieodwracalne skutki w psychice skrzywdzonych dzieci. Faktem jest, że we wszystkich grupach zawodowych i społecznych zdarzają się pedofile. Niestety, w grupie społecznej, która nie wiedzieć czemu ma ustawowy zakaz zawierania małżeństw i pożycia (pozamałżeńskiego także), nie tylko zdarzają się przypadki "olewania" tego zakazu w postaci związków osób duchownych z kobietami (i nie tylko). Niestety, ci gorliwsi nie chcą / nie mogą / boją się na kobietę spojrzeć. Ostają się im więc jedynie ministranci, lektorzy, dzieci pozbawione opieki rodzicielskiej, dziecięce prostytutki oraz starannie wybrane dzieci z grup uczęszczających na katechezę czy też inne na zajęcia religijne.
Należy wyraźnie podkreślić, że nie wszyscy, ale...

Nie zajmowałem się tematem pedofilii księży, gdyż na szczęście nie miałem z tym do czynienia osobiście. Co rusz wypływają na światło dzienne rewelacje, które są jedynie "czubkiem wierzchołka góry lodowej". Tymczasem kościelni hierarchowie zgodnie zaprzeczają do czasu uprawomocnienia się wyroku skazującego, po czym ewentualnie sugerują, że mamy do czynienia z tzw. czarną owcą, ot - jedną na milion. Dziś powszechnie wiadomo, że prawda jest zupełnie inna - skala pedofilii w Kościele Katolickim w Polsce jest katastrofalnie duża.

Co na to wierni? Jedni, rozmodleni do granic, zdają się tego nie zauważać. Pozostali - wolą nie widzieć. Bo jakże to. Przecież to ksiądz. A wiadomo, ksiądz też człowiek to i wypić musi i zabawić się także. W końcu ma misję od samego pana Boga, więc my - ziemski proch i pył, nie śmiemy (nie mamy prawa?!) Jego Świątobliwości pouczać. W końcu jest coraz większa grupa ludzi, którzy zwyczajnie brzydzą się pedofilami w sukienkach, alkoholikami w sukienkach oraz kapłanami prowadzącymi podwójne życie. Ci natomiast  coraz częściej zastanawiają się czy i jak wypisać się z tego towarzystwa. Nie ukrywam, że ja także. Niestety, większość z tych ludzi w imię fałszywie rozumianej poprawności nie zrobi niczego. Co prawda nie będzie chodzić do kościoła, na nauki moralne duchownych będzie reagować uśmieszkiem politowania, pozostając jednak formalnie w grupie, którą brzydzą się nawet więźniowie. Każdy, kto miał okazję posłuchać opowieści spod celi wie, że pedofile nawet nie jedzą z pozostałymi przy jednym stole. Mowy nie ma! Można zaryzykować stwierdzenie że zwierzęta są przez więźniów postrzegane i traktowane lepiej niż przestępcy seksualni. 

Większość z wolno chodzących po ziemi i brzydzących się pedofilią widząc takiego osobnika w koloratce zdaje się przyjmować przynajmniej w części retorykę "moherów". No bo to też człowiek, kapłan, zagubił się, każdy ma prawo do błędów albo "...no był nawalony jak świnia na pasterce", "...wybudował każdemu ze swoich dzieci dom", "...nawet nie kryje się ze swoją kochanką" ale ta "tradycja narodowa", "spuścizna Jana Pawła II", "dziedzictwo Chrystusowe" nie tylko nie pozwala nie pójść w czasie świąt do kościoła ale też nie pozwala zaprzestać chrzczenia swoich dzieci, odprawiania w kościele roczków, rocznic ślubu czy zamawiania mszy za zmarłych, skoro "przecież wszyscy zamawiają".

Przykro mi więc, że Cię zawstydzę drogi czytelniku, ale uważam, że ludzie w "pierdlu" mają lepsze zasady moralne niż Ty.

Być może dlatego że mają w nosie to co ludzie na ich temat powiedzą. Zresztą, czy to takie ważne? Już dziś uczestnicy pielgrzymek często są postrzegani jak biorący udział w misji kosmicznej a tzw. "obrońcy życia poczętego" - zdolni nawet do skazania kobiety na śmierć, byleby tylko urodziła dziecko (w przypadku chorób, które stawiają przed dramatycznym wyborem: życie matki albo życie dziecka) - jako barbarzyńcy, którym zależy jedynie na doprowadzeniu do aktu urodzenia dziecka za wszelką cenę, a to co stanie się później z dzieckiem i z matką nie jest już dla nich takie istotne. Panuje nawet powszechne oburzenie, jeśli który po pijaku skasuje latarnię lub - nie daj Boże - człowieka. Wtedy zewsząd słychać: "powiesić!", "rozstrzelać", "z pierdla nie wypuszczać"... No, chyba że to ksiądz...
Z pedofilią wśród duchownych jest, niestety,  podobnie, co zresztą jest skwapliwie wykorzystywane przez zwierzchników takich delikwentów. A że "niedaleko pada jabłko od jabłoni" to mamy niekończącą, zdawałoby się, opowieść, która jest znacznie bardziej odrażająca i przykra niż sceny z filmu "Pod mocnym aniołem" (polecam).

Można tę niesmaczną historię przerwać, zakończyć. Tym bardziej, że nas nie pytał o zdanie zapisując nas do grona tzw. dzieci Bożych. Jeśli więc zostałeś za młodu ochrzczony wciąż pozostajesz w tym gronie wraz z tymi, którzy te dzieci na swój sposób, "kochają".

Jedynym rozwiązaniem jest...

Apostazja. Z gr. ἀποστασία – odstąpienie, bunt; z ἀπό (apo) – od, στάσις (stasis) – postawa, pozycja) – porzucenie wiary religijnej. W pierwotnym znaczeniu – całkowite porzucenie wiary chrześcijańskiej; termin został również adaptowany do ogólnych pojęć religioznawczych oraz wykorzystywany przez religie i wyznania niechrześcijańskie

Współcześnie apostazja rozumiana jest jako świadome, dobrowolne, publiczne wyrzeczenie się kontaktu z Kościołem. "Tym" Kościołem.

Czyż więc zawiłe i żenujące tłumaczenia ks. Federico Lombardi, Rzecznika Stolicy Apostolskiej w sprawie miażdżącego raportu ONZ (pisałem o tym wcześniej), "święte" oburzenie ks. Klocha, rzecznika Konferencji Episkopatu Polski na wieść, że tzw. ideologia gender mogła powstać jedynie po to by przykryć skandale pedofilskie w Kościele, czy słynny "seks-deprawator" a raczej maniak seksualny, nie znający zasady działania silnika tłokowego (patrz jego: "tłok poruszający się w rurze wydechowej") nie są dla was przekonywujące?

Dla mnie są. Poczekam jednak na oficjalną odpowiedź (i konkretne działania) Watykanu w sprawie wydalenia pedofili z szeregów KK. 
Jeśli takowych nie będzie - sam z nich wystąpię. 

Tak mi dopomóż Bóg!

PS.
Nie zamierzam jednak czekać wiecznie. Terminem ostatecznym będzie wyświęcenie bł. Jana Pawła II - przyjaciela Marciela Maciala Degollado. Jestem w stanie zrozumieć, że Papież był stary, chory i nieświadom ogromu zła, jakie miało i wciąż ma miejsce w Kościele Katolickim (W przypadku kard. Stanisława Dziwisza już nie).
Skoro jednak Papież Franciszek deklaruje chęć oczyszczenia Kościoła to z nadzieją będę wyczekiwał  wymiernych efektów tych deklaracji.
Jeśli jednak w dniu uroczystości ogłoszenia bł. Jana Pawła II świętym tych efektów nie będzie i nadal przy Pańskim stole zasiadać będą powszechnie znani pedofile, ciągle ukrywani przez swoich zwierzchników - mnie przy tym stole nie będzie.

Na deser komiks, choć wcale nie śmieszny: 
- "Bracie Marcialu! Widzę że gorąco tam u was, w Meksyku. 
To chyba ma wpływ na wasze libido?"
- "Och... Wasza Świątobliwość nawet nie wie, jaki!"

Gdyby tylko "Lolek" potrafił obsługiwać internet...
http://vod.pl/legion-chrystusa-skandal-w-watykanie,143389,w.html 

piątek, 7 lutego 2014

Oświęcimska Karta Rodziny (porównanie) i nie tylko...

Jakiś czas temu pojawiła się informacja, że liczne rodziny, także te z Oświęcimia, mogą liczyć na ekstra ulgi i bonusy w dostępie do tzw. dóbr kultury i sportu, zarządzanych przez samorządne jednostki budżetowe. Liczna rodzina, w rozumieniu tego projektu to rodzina posiadająca co najmniej troje dzieci. Liczę więc od najstarszego i wychodzi mi, że moja rodzina jest liczna. Super - pomyślałem. W moich rodzinnych Tychach rodziny wielodzietne już od dawna mogą liczyć na bilety ZA POŁOWĘ CENY do miejskiego teatru, WSZELKICH imprez w tyskim odpowiedniku "oceku" czy MOSiRze. Również miejska pływalnia i lodowisko kusi członków wielodzietnych rodzin pięćdziesięcioprocentowym rabatem. Za to wstęp do Muzeum Miejskiego w Tychach jest wolny od opłat. Jakichkolwiek. Do tego wszystkiego należy dodać rabaty w kilkudziesięciu (!) miejskich punktach usługowych, rozrywkowych, edukacyjnych oraz możliwość indywidualnego korzystania z rabatów (każdy członek rodziny wielodzietnej otrzymuje indywidualną kartę, uprawniającą go do w/w zniżek). 

Co więc oferuje Urząd Miasta Oświęcim?

Początki nie są łatwe. Należy udać się osobiście do Urzędu Miasta. Nie, nie na Zaborskiej tylko na ul. Solskiego 2. Dokładnie. Pierwsze piętro, Wydział Spraw Obywatelskich. I nie pierwsze - lepsze drzwi, tylko te na końcu korytarza w pokoju nr 10. Byłem. Widziałem. Otrzymałem druk wniosku wraz z informacją, że dopiero jak się tych wniosków ubiera to zostaną one wysłane do druku i będą dzwonić z informacją o możliwości (wyłącznie osobistego) odbioru. Nie, na pewno nie w tym tygodniu. Zabrałem więc druk wniosku do wypełnienia i kserokopię "oświęcimskich atrakcji" czekających na takich jak ja - ojców rodzin wielodzietnych. 

W oświęcimskim wydaniu Karty Rodziny pięćdziesięcioprocentowy rabat "stopniał" w większości przypadków do trzydziestu procent. Chociaż uczciwie przyznać trzeba, że seans w "Naszym Kinie" jest za połowę ceny, podobnie jak wypożyczenie i ostrzenie łyżew na lodowisku, do którego wstęp będzie tańszy jedynie o 30 procent. Muzeum Miejskie w Oświęcimiu pozostaje równie ekskluzywne jak pozostałe oświęcimskie instytucje. Faktem jest jednak całkowicie darmowe wejście na zamkową wieżę pod warunkiem wcześniejszego wykupienia biletu rodzinnego do Muzeum Zamek w Oświęcimiu. Ale co tam! Zacząłem się zastanawiać ile będzie wynosiła cena biletu na pływalnię z trzydziestoprocentowym rabatem. gdy bilet normalny kosztuje 9,50zł. Zaraz, zaraz... Nie 9,50 tylko równą dychę. Faktycznie, teraz policzyć łatwiej...

Biorąc powyższe pod uwagę, pomyślałem że na ilości kart Urząd Miasta też może zechcieć zaoszczędzić na ilości wydanych kart, gdyż we wszystkich dokumentach jest mowa o Oświęcimskiej Karcie Rodziny w liczbie pojedynczej. Postanowiłem jednak "poświęcić się" dla eksperymentu i we wtorek złożyłem wypełniony wniosek.

Przygotowany jak do rozprawy sądowej, z aktem małżeństwa i aktami urodzenia dzieci stawiłem się w pokoju nr 10 Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta w Oświęcimiu. Stamtąd zostałem skierowany do pokoju nr 9.
Tam spotkało mnie największe jak dotychczas, pozytywne zaskoczenie ze strony urzędującej, starszej urzędniczki, która widząc jak wyciągam oprócz wypełnionego wniosku stos niezbędnych załączników, dokumentujących posiadanie rodziny stwierdziła: "Nie trzeba, przecież na wniosku oświadczył pan, że wszystkie dane są zgodne ze stanem faktycznym". To niebywałe! Czegoś takiego doświadczyłem w oświęcimskim urzędzie pierwszy raz w życiu! Wystarczyło oświadczenie zamiast zaświadczeń! To jest przecież jeden z postulatów Twojego Ruchu! Mam tylko nadzieję, że ta naprawdę miła pani nie będzie miała przez to kłopotów...

Do dzisiejszego dnia jestem w szoku. Pozytywnym. W takim na przykład "pośredniaku" za każdym razem gdy zmuszonym jest się do zarejestrowania na liście bezrobotnych pani każdorazowo nie tylko legitymuje petenta ale też każe mu wypełniać od początku historię zatrudnienia. Za każdym razem petent otrzymuje nowy druk, mimo że poprzedni jest w teczce. Nie można jednak dopisać ostatniego "stosunku pracy" tylko trzeba wypełniać od początku, tj. imię, nazwisko, PESEL, NIP, adres i "powtórka" z całej historii zatrudnienia. Każda, nawet ostatnia pozycja z tej historii musi być udokumentowana świadectwem pracy - inaczej petent nie zostaje obsłużony i musi wrócić na koniec długiej kolejki, o czym dowiaduje się zwykle dopiero wtedy, gdy już ją "odstoi". Inny przykład? Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Oświęcimiu. Oprócz konieczności udowodnienia pani urzędniczce, że ty to ty, musisz ze każdym razem przedstawiać komplet dokumentów tak jak przy pierwszej wizycie. Najciekawsze są jednak, oprócz konieczności podania średniego dochodu, popartego zaświadczeniami (a jakże!) z zakładu pracy, podzielonego przez liczbę osób w rodzinie, prośba o udokumentowanie, że twoje dzieci są twoimi dziećmi a nawet że numer twojego rachunku bankowego jest twoim numerem rachunku!

Petent jak zwykle, schylony, ze stosem niezbędnych zaświadczeń a tu znienacka miła urzędniczka oświadcza że wystarczy podpis pod oświadczeniem! 
W Oświęcimiu przed tak szokująco normalnym traktowaniem klienta należałoby chyba ostrzec :-)

Szanowna Pani z pokoju nr 9,
Z wrażenia nie pamiętam czy zdołałem wtedy podziękować... Jeśli nawet, dziękuję raz jeszcze!


środa, 5 lutego 2014

Komitet ONZ ds. Praw Dziecka zażądał od Watykanu wydania pedofili i udostępnienia archiwów na temat przypadków pedofilii w Kościele

Komitet ONZ do spraw Praw Dziecka stanowczo zażądał, aby Watykan udostępnił swe archiwa na temat przypadków pedofilii w Kościele oraz tych, którzy tuszowali ten skandal. Domaga się postawienia winnych przed świeckim wymiarem sprawiedliwości.

Ów komitet zażądał także, aby Watykan podjął decyzję o natychmiastowym usunięciu z szeregów Kościoła wszystkich duchownych winnych pedofilii i podejrzanych o takie czyny. Apel ten wystosowano w siedzibie Komitetu w Genewie, gdzie przedstawione zostały wnioski po relacji złożonej w styczniu przez przedstawicieli Stolicy Apostolskiej na temat podjętych w Kościele metod walki z pedofilią. 

W raporcie jest też apel do Watykanu o ustalenie liczby dzieci katolickich księży i zapewnienie im wszystkich praw oraz opieki ze strony ich ojców...

Watykan dotąd nie skomentował raportu. 

Tymczasem Minister Kultury Rzeczpospolitej Polskiej Bogdan Zdrojewski z publicznych środków na polską kulturę sześć milionów złotych ofiarował na Świątynię Opaczności Bożej... Tak, Opaczności! 

Pedofilia kleru staje się częścią polskiej kultury!


Co ma nad głową Donald Tusk?

Bicz Boży? Nie! To pantofel Macierewicza!


wtorek, 4 lutego 2014

POD CZERWONYM GRZYBKIEM

Dziś znana przedszkolna piosenka w nowej, egzotycznej wersji, gdyż od niedawna jej bohater próbuje wystąpić w nowej, egzotycznej dla siebie, roli. Zanućmy więc razem (niekoniecznie przy piwie):


Pod czerwonym Grzybkiem, pod krzaczkiem poziomek,
Mają krasnoludki swój malutki domek.
Mają krasnoludki swój malutki domek.

Domek choć malutki zawsze jest milutki,
Swoje kufle mają małe krasnoludki,
Swoje kufle mają małe krasnoludki.

Jeden wciąż narzeka, drugi w kącie ziewa,
A Grzybek im ciągle do kufli nalewa,
A Grzybek im ciągle do kufli nalewa.

Zawsze po obiedzie lubią se posiedzieć,
Palą sobie fajki, snując długie bajki,
Palą sobie fajki, snując długie bajki.

On zaś ich słuchając, zaczął w siebie wierzyć,
Prezydencki fotel chciałby więc przymierzyć,
Prezydencki fotel chciałby więc przymierzyć.

Choć jest dobrym radnym, barmanem wspaniałym,
Do tego fotela jest troszkę za mały,
Do tego fotela jest troszkę za mały.

Chcesz by Cię widzieli miłym, mądrym, ładnym?
Bądźże więc nam Grzybku wciąż aktywnym radnym,
Bądźże więc nam Grzybku wciąż aktywnym radnym.

Spójrz na fakty trzeźwo, nie patrz na mnie krzywo,
Wydasz na kampanię - braknie Ci na piwo,
Wydasz na kampanię - braknie Ci na piwo.

Taka, Grzybku prawda, bolesna lecz święta
Lejże ludziom piwo, olej prezydenta,
Lejże ludziom piwo, olej prezydenta!


Pamiętaj Grzybku! Stojąc na ziemi lepiej dostrzeżesz ludzkie problemy.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Dwory Drugie vs. Jan Paweł II

Decyzją Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji podoświęcimską wieś, Dwory II przemianowano na Dwory Drugie. Jest już nowa tabliczka, trwa mozolna wymiana dokumentów wszystkich mieszkańców Dworów II.
Muszą oni pozmieniać także wszystkie umowy z bankami, ubezpieczycielami, operatorami telefonii komórkowych, dowody rejestracyjne itp.
Do tego dochodzą zmiany wpisów w księgach wieczystych...
Według ministerialnych urzędników oznaczenia cyframi rzymskimi nie są zgodne z zasadami pisowni języka polskiego.

Stojąc przed figurą Jana Pawła II chciałbym zapytać: 
Czy to już koniec zmian służących polskiej pisowni? 

:-)

niedziela, 2 lutego 2014

What a wonderful world...

Szaro, buro, zimno, mokro, nieprzyjemnie... Po końskiej dawce leków powoli dochodzę do siebie. Jednak dzieciaki kaszlały na przemian całą noc. Wyglądam jak po imprezie... A niech to! Do dziś trwa w bielskiej Galerii BWA wystawa "Mistrzowie warsztatu. Polski rysunek współczesny". Na dźwięk takich nazwisk jak: Paweł Warchoł, Henryk Waniek (i jego magiczny, mroczny świat), Józef Hołard czy Jerzy Talik serce zaczyna bić szybciej... Tym bardziej, mając świadomość, że w tym miejscu czekają różnorodne prace kilkudziesięciu mniej i bardziej znanych artystów nie tylko z okolic Oświęcimia ale najlepsi i najciekawsi artyści z całego kraju.
Autorem i kuratorem tej wystawy jest sam Paweł Warchoł. To tylko niecała godzina drogi stąd!
Wszystko to wystarcza mi za rozrusznik, obiad i podwieczorek. Nieprzebrane ilości wykwintnych dla oczu dań... "Szwedzki stół" po brzegi zastawiony dziełami polskich mistrzów rysunku. Wielka szkoda, że oglądać je można było jedynie do 18-tej... 

Warto było odwiedzić tego dnia Bielsko. Nawet bardziej niż Willingen! :-)

(O Sanoku nie wspomnę... )