sobota, 28 marca 2015

Słowo na niedzielę: Religię ze szkół wyprowadzić!

W trosce o jakość kształcenia naszych dzieci (godziny zajęć lekcyjnych rokrocznie są okrawane kosztem zajęć religii) oraz w trosce o topniejący budżet Państwa (nauczanie religii kosztuje niemało) powstała całkowicie apolityczna inicjatywa obywatelska, mająca na celu zmianę istniejącego prawa w tym zakresie tak, by nauczanie religii wróciło na swoje miejsce, czyli do sal katechetycznych.

Wspólnie z kolegami i koleżankami postanowiliśmy wesprzeć zbieranie podpisów pod tą inicjatywą.

Parafrazując klasyka: Pomożecie?

czwartek, 26 marca 2015

Chcę mieć "sześciopak" (WIERSZYK)

Chcę mieć "sześciopak"! Na to kolega:
"Po co sześciopak skoro masz kega?" :-)
Chcę mieć "sześciopak" piękny na lato 
by nie wyglądać jak własny tato :-P 
Chcę mieć "sześciopak"! Chociaż mój tata
twierdzi, że lepsza jest piwka "krata"
Chcę mieć "sześciopak"! I chce go żona
wielgachnym brzuchem mym zniesmaczona
Chcę mieć "sześciopak"! Uległem Oli
Byłem na "siłce", wszystko mnie boli!
Na mój "sześciopak" bolący zerkam
wciąż leży na nim tłuszczu kołderka
Lecz kiedy tylko tłuszcz ten wytopię
powiecie: świetny "sześciopak", chłopie!

środa, 25 marca 2015

SĘDZIA KALOSZ !!!

Ksiądz - pedofil Wojciech Gil dostał to o co wnioskował - mniej niż połowę możliwej kary (7 zamiast 15 lat)! W dodatku będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie już po 2,5 roku! 

Kuria mać!

poniedziałek, 23 marca 2015

Pożar w chlewni. Zginęły 23 świnie czyli gdzie jest Chabior?

Ponad tydzień temu na portalu oswiecimskie24.pl został dodany ostatni artykuł przez Redaktora Naczelnego Szymona Chabiora. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie co dzieje się z Naczelnym nieaktywnego oświęcimskiego portalu informacyjnego? Czy informacja o śmierci świń była ostatnią wiadomością na tym portalu? Ktoś wie?

niedziela, 22 marca 2015

OŚWIĘCIMSKA STARÓWKA ODSTRASZA

Wybrałem się wczoraj z dziećmi (2,5 i 6 lat) na spacer po Oświęcimiu. Piękne słoneczne popołudnie w pierwszym dniu wiosny zachęciło nas do poszukiwania przejawów jakże wyczekiwanej pory roku. Idąc przypomniałem sobie reklamę niedawno wiszącą przy wjeździe do miasta o treści: "Oświęcimska Starówka Zaprasza". Co prawda została już ona zastąpiona reklamą jakiegoś festiwalu muzyki biesiadnej dla oświęcimskich VIP-ów ("Red red wine", "Prawy do lewego" i takie tam) ale codzienne kwadranse spędzone w korku przy wjeździe do miasta zrobiły swoje. Poszliśmy więc w stronę "Starówki". Po drodze mijaliśmy wiele opuszczonych sklepów i innych pomieszczeń do wynajęcia. Co prawda zawsze można było spotkać taki sklep ale po drodze naliczyłem ich ze dwadzieścia! Do wyboru, do koloru. Duże, małe, w samym rynku lub na jego obrzeżach. Normalnie pół Oświęcimia do wynajęcia! Kataklizm jakiś nadchodzi czy co? - pomyślałem. Dzieciaki jednak nie zwracały uwagi na puste witryny sklepów tylko rozglądały się za budką z lodami. Co prawda obaj są świeżo po grypie ale (skoro mama nie widzi) postanowiłem kupić im choćby po jednej gałce lodów w jednej z kawiarenek na rynku. Weszliśmy na granitową płytę Rynku Głównego w Oświęcimiu od strony tzw. sieczkarni. Mój starszy syn od razu zapytał co to takiego. To jest replika pompy wodnej z wielkimi kołami oraz korbą, którą się... nie kręci bo jest przyspawana. A fontanna? Nieczynna. A te szklane pudełka, co to jest? - znowu zapytał Mariuszek. To są takie okienka przez które miało być widać zabytkowe piwnice. Miało ale nie widać. A czemu? - ciągnął dalej dzieciak. A temu, że jakiś mądrala od inwestycji nie pomyślał o doświetleniu tych piwnic, dlatego nic nie widać. Zresztą jakby je teraz podświetlili to mógłbyś się synu wiele dowiedzieć ale z biologii a nie z historii. A czemuu... Ano temu, że w środku jest więcej eksponatów biologicznych, takich jak grzyby, pleśń i tym podobne niż historycznych. Na szczęście dzieciaki zwietrzyły na rynku atrakcję, jedyną zresztą. Na wielkim, pustym placu dwoje ludzi karmiło liczne stado gołębi. My też chcemy! - zawołali obaj. Kupiłem im więc po bułce i usiedliśmy wszyscy na pokracznej ławce z jedną podporą pod kątem prostym a drugą pod kątem 45 stopni do siedziska. Zobacz, zjeżdżalnia - zauważył Mariuszek wyciągając autko z kieszeni kurtki. To nie zjeżdżalnia tylko taka skośna tabliczka, na której zapisane są różne ciekawostki. Na przykład na jednej ławce pisze kiedy w Oświęcimiu był potop szwedzki a na drugiej kto tu był i piwo pił. Ale dzieciaki nie słuchały, atakowane przez wygłodniałe oświęcimskie gołębie. W mig rozeszły się dwie bułki i było po zabawie. Pogonili jeszcze chwilę za gołębiami, napili się soczku i nagle usłyszałem "tata siku". "Uzbrojony" w drobniaki postanowiłem jeszcze pokazać dzieciom oświęcimski cud techniki szaletowo - klozetowej za jedyne 50 groszy sztuka. Poszliśmy więc na Klasztorną, gdzie stoi słynny szalet za pół bańki. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu okazało się, że wstęp do tego cudownego automatu zdrożał o sto procent. Ale nie czas żałować grosza gdy ciśnie pęcherz. Wrzuciłem złotóweczkę, nacisnąłem enter i drzwi sezamu otworzyły się na oścież... na chwilę. Najmłodszy syn - przerażony - został na zewnątrz. Na szczęście w porę udało mi się zablokować drzwi i wszyscy trzej mogliśmy ulżyć swojej ciekawości, na przykład. Umyliśmy ładnie rączki pod automatycznym kranem i dostaliśmy nieco papieru z automatycznego podajnika na fotokomórkę, co jeszcze bardziej przeraziło najmłodszego. Więcej atrakcji nie zauważyliśmy. Z każdą chwilą robiło się coraz chłodniej a po rynku jedynie wiatr gonił różową reklamówkę... Chodźcie! Nie mamy tu czego szukać, chłopaki! - stwierdziłem. Jednogłośnie postanowiliśmy zakończyć nasz spacer po oświęcimskiej starówce.