sobota, 1 marca 2014

Słowo na niedzielę: List otwarty do abp. Michalika i abp. Hosera

Poniżej publikuję List otwarty Łukasza Małeckiego-Tepichta do arcybiskupa Józefa Michalika, Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski i arcybiskupa Henryka Hosera, Ordynariusza Warszawsko-Praskiego. List dotyczy ostatnich wydarzeń związanych z przypadkami wykorzystywania seksualnego dzieci przez księży.
Warszawa, 14 października 2013 r.
 J.E. Abp Józef Michalik
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski
Metropolita Przemyski
J.E. Abp Henryk Hoser SAC
Przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych
Ordynariusz Warszawsko-Praski

LIST OTWARTY
Czcigodni Księża Arcybiskupi!
Luctus et angor
Ze smutkiem i trwogą (Por. konstytucja Gaudium et spes, 1) przysłuchuję się bądź to indywidualnym reakcjom na konkretne przypadki pedofilii w polskim Kościele, bądź to opiniom generalnym na tematy tego zjawiska, wychodzącym od niektórych przedstawicieli Kościoła.
Kapłaństwo to powołanie, a nie profesja jak każda inna. Jakakolwiek inna interpretacja zniża majestat sakramentu kapłaństwa do koncepcji zawodu regulowanego – do warsztatu. Urąga to nie tylko poszczególnym kapłanom z powołaniem, ale przede wszystkim jest sprzeniewierzeniem depozytu otrzymanego od Zbawiciela (por. J 15,16). Mnie, jako wiernego absolutnie nie interesują statystyki. Nie interesuje mnie w jakim zawodzie tej patologii jest więcej czy mniej. Wyrażam przekonanie, że jakakolwiek relacja autorytetu, wpływającego na dzieci wymaga realnego zapewnienia bezpieczeństwa zarówno dzieciom jak i poczucia bezpieczeństwa ich rodzicom. To zapewnienie wyraża się m.in. w prawdziwym realizowaniu zasady „zera tolerancji” dla pedofilii. Zarówno w warstwie słów, a więc i narracji, ale i czynów, a więc i odczuwalnych decyzji personalnych.
Wydawać by się mogło, że dawno oczekiwane, a ostatnio podjęte decyzje Konferencji Episkopatu Polski zamykają ten temat. Jednak nie mam takiego poczucia. Wynika to z faktu teologicznej i prawno-kanonicznej roli biskupa ordynariusza w każdej diecezji. Dopiero sposób mówienia o tym problemie przez biskupów, sposób reagowania kurii i kurialistów pokaże zakres zmiany. Uchwalone dokumenty są potrzebne i niosą nadzieję na zmianę, ale kluczową sprawą jest zastosowanie „prawa w działaniu”.
Absolutnie niezrozumiałe jest dla mnie:
- nieprzepraszanie publiczne ofiar w Diecezji Warszawsko-Praskiej i potencjalnych ofiar w parafii na Tarchominie,
- przepraszanie jedynie za nietakt Kanclerza ww. Diecezji a nie za brak nadzoru nad podwładnymi (w tym Kanclerza),
- relatywizowanie obiektywnego zła pedofilii poprzez rozważania, na temat dzieci, którym rodzice nie zapewnili potrzeb emocjonalnych.
Do tego dochodzą wypowiedzi w stylu redaktora naczelnego „Idziemy”, który nawoływanie do rezygnacji Ordynariusza Warszawsko-Praskiego traktuje jako kolejny atak, który – jak wcześniejsze – trzeba po prostu odeprzeć… Litości! Jako mąż, ojciec i wierny Kościoła jestem doprawdy ostatnią osobą, która jest gotowa atakować Kościół. Ale jestem pierwszy, który w trosce o własne i nie tylko własne dzieci, z Ewangelią w ręku będzie pytał biskupów o sposób realizacji zasady „zera tolerancji” dla pedofilii w Kościele.
Księże Arcybiskupie, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski!
Ze wstydem i smutkiem przeczytałem wypowiedź  Waszej Ekscelencji dotyczącą dziecka, które ” szuka miłości. (…) I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga”. Przyjmując wyjaśnienia przekazane później jestem skłonny uwierzyć, że był to lapsus językowy. Zważywszy jednak, że słowa te zostały wypowiedziane, protestuję przeciwko rozmywaniu odpowiedzialności sprawcy odnośnie krzywdy dzieci. Nie ma takich przesłanek, nie ma takich motywów, nie ma takich okoliczności które usprawiedliwiałyby krzywdzenie dzieci. Gdy krzywdzicielem jest ksiądz, a więc osoba dorosła, którą zweryfikowano na etapie seminarium i późniejszego „rozwoju kapłańskiej kariery”, osoba która ukończyła studia magisterskie z teologii tj. mająca pogłębioną wiedzę akademicką z zakresu etyki i wiary, najczęściej potwierdzona egzaminem ex universa theologia, to nie ma mowy o żadnym zmiękczaniu, czy rozmywaniu. W takiej sytuacji nie może być mowy o jakimś wachlarzu szarości – jakimś katalogu usprawiedliwień. Każde usprawiedliwienie takiego działania jest nie tylko zgorszeniem, ale porzuceniem Ewangelii.
Jest oczywiste, że istnieją dzieci zaniedbane emocjonalnie. Jest to widzialna rana, która powinna być obszarem duszpasterskiej troski kapłanów i zaangażowania ze strony świeckich. Jednak zaniedbania emocjonalne nie mogą być podawane jako przyczyna zainteresowania się dziećmi przez osoby, które nie mają kwalifikacji moralnych bądź psychicznych do sakramentu kapłaństwa! Można nawet sądzić, że nie jest to przyczyna leżąca po stronie dzieci, ale to pedofile wiedzą, że łatwiej im jest krzywdzić dzieci, które nie mają oparcia w domu. Przyczyna nie leży po stronie ofiary. To sprawcy starannie dobierają ofiary.
Księże Arcybiskupie, Ordynariuszu Warszawsko-Praski!
W kontekście reakcji opinii publicznej na pedofila z wyrokiem na proboszczowskim urzędzie podwładny Waszej Ekscelencji – ks. Zieliński – pisze w redagowanym przez siebie tygodniku, że wzywanie do dymisji Waszej Ekscelencji „Wtapia się (…) w cywilizacyjny proces budowania tzw. społeczeństwa otwartego, które nie dopuszcza istnienia żadnych autorytetów, prawd obiektywnych i żadnych silnych tożsamości: ani religijnych, ani narodowych, ani nawet płciowych. A służąca temu dyktatura relatywizmu, przed którą przestrzegał Jan Paweł II i której przejawy często odsłaniamy w naszym tygodniku, jest nie mniej bezwzględna jak znana nam z niedawnych doświadczeń dyktatura proletariatu”. Chyba nawet Ksiądz Biskup jest w stanie odnaleźć przepaść pomiędzy wydźwiękiem tej wypowiedzi, a naturalnymi emocjami budzącymi się w każdym człowieku, a rodzicu w szczególności, który słyszy o pedofilu-proboszczu. W omawianej sytuacji naturalnym odruchem jest poczucie żalu wobec przełożonego takiej osoby – ordynariusza miejsca.
Ja nie wzywam Waszej Ekscelencji do dymisji. Wzywam jednak – w imię walki z relatywizmem duchowym i z dysonansem poznawczym, który reprezentują kolejni – po odwołanym Kanclerzu podwładni Księdza Biskupa do konkretnych słów i czynów. Niech te słowa i czyny przekonają rodziców w prawobrzeżnej Warszawie, że problem pedofilii jest dla Księdza Biskupa problemem z uwagi na jego przyczynę i istotę, a nie z uwagi na wezwania do dymisji czy szum medialny, który w efekcie doprowadził do zmiany proboszcza na Tarchominie. Znamy w historii wiele form ekspiacji, które również przystają biskupowi. Ks. Zieliński pisze, że Wasza Ekscelencja „rozpoczął proces moralnego uzdrowienia i oczyszczenia” diecezji. Bardzo chciałbym w to wierzyć. Namacalnym znakiem tej moralnej odnowy, byłoby nominowanie takiego redaktora tygodnika diecezjalnego, który zamiast wsadzać przełożonego na wizerunkowe miny, byłby gotów  tematem numeru uczynić jednoznaczną ocenę moralną pedofilii w świetle zarówno Ewangelii, jak i wytycznych Kongregacji Nauki Wiary.
Apeluję do Księdza Biskupa o natychmiastową dymisję nie tylko każdorazowo osób będących przyczyną zgorszenia, to jest dopuszczających się jakichkolwiek nadużyć wobec dzieci. Wzywam do upomnienia lub dymisjonowania podwładnych, którzy służą złej sprawie relatywizując ten problem. Doprawdy nie mogę pojąć, jak ks. redaktor Zieliński wykoncypował, że troska o dzieci i domaganie się realizowania watykańskiej zasady „zera tolerancji” dla pedofilii – nawet poprzez rezygnację biskupa – służy „dyktaturze relatywizmu, przed którą przestrzegał Jan Paweł II”.
Jak wspomniałem, nie uważam że dymisja Księdza Biskupa byłaby rozwiązaniem problemu zgorszenia, jakiego byliśmy (jesteśmy?) świadkami w związku z przypadkami nadużyć wobec dzieci w tej diecezji. Czytamy dalej u księdza redaktora w obronie Księdza Biskupa, że „trudno cokolwiek zarzucić, poza zbyt wielkim często zaufaniem do swoich współpracowników… współpracowników, których samodzielnie sobie przecież nie dobrał, bo wracając po 34 latach do Polski, nie znał w ogóle księży w swojej nowej diecezji.” W tym kontekście uważam jednak, że pozostanie każdego przełożonego na stanowisku w związku z rażącymi błędami podwładnych ma sens tylko wtedy, gdy idzie za tym wola radykalnego działania, w tym zadośćuczynienia ofiarom. Jeśli są powody – a ks. Zieliński takie widzi, których istnienie usprawiedliwia niewiedzę lub bezczynność przełożonego, to są to te samy powody, dla których zmiany w Kurii i Diecezji powinny obejmować nie jedno stanowisko, ale wszystkie osoby, które miały lub mają wiedzę i świadomość zła i nie robiły z niej użytku, albo co gorsza były współautorami tego zła. Przyczyny, o których mowa wyżej zmieniają ocenę moralną decyzji i działań lub braku tychże Waszej Ekscelencji, ale nie zmieniają oceny skutków, a przecież poznać nas mają po owocach – żeśmy uczniami Chrystusa (por. Mt 7,16). Dlatego rozmywanie istoty rzeczy nie służy Prawdzie. Rozmywanie istoty pedofilii przez podwładnych Waszej Ekscelencji nie służy Księdzu Biskupowi.
Należę prawdopodobnie do coraz węższego – topniejącego – kręgu osób, które mają jeszcze nadzieję, że włączenie do grona polskich biskupów kapłana, a zarazem wytrwanego dyplomaty, obserwatora skutków zbrodni w Rwandzie, lekarza z wykształcenia i doświadczenia, z rodu zasłużonego dla Warszawy może dać wielkie owoce. W szczególności – co naturalne – owoce te powinny powstawać na polu nauczania moralnego Kościoła. Wasza Ekscelencjo! Nie sposób jednak przemilczeć powstającego rozdźwięku pomiędzy głoszonym szacunkiem do życia poczętego, czy szacunku do życia ludzkiego do naturalnej śmierci, jeśli w tym samym czasie dzieci będące ofiarami, bądź jak na Tarchominie mogące nimi zostać oraz ich rodzice dostają policzek i kolejne sygnały o tym, że na szacunek i godne traktowanie nie zasługują.
Pytam Księdza Biskupa – czy usłyszymy od księdza Biskupa jednoznaczną ocenę pedofilii, nie dlatego, że zainteresował się nią TVN, ale dlatego, że jest złem w czystej postaci? Czy dotychczasowe ofiary zostały lub zostaną przeproszone i otrzymają kompleksową pomoc? Czy osoby z otoczenia Księdza Biskupa, które nie dopełniły obowiązków lub rozmywają ocenę moralną problematyki pedofilii poniosą tego służbowe konsekwencje? Jeśli na te pytania odpowiedź jest twierdząca, to istnieje cień szansy, na wspomnianą wcześniej odnowę moralną diecezji.
W poszukiwaniu nadziei
Wasze Ekscelencje, Czcigodni Księża Arcybiskupi,
rozpocząłem ten list odniesieniem do Konstytucji duszpasterskiej o Kościele Współczesnym, w której czytamy, że „Radość i nadzieja, smutek i trwoga ludzi współczesnych, zwłaszcza ubogich i wszystkich cierpiących, są też radością i nadzieją, smutkiem i trwogą uczniów Chrystusowych; i nie ma nic prawdziwie ludzkiego, co nie miałoby oddźwięku w ich sercu. Ich bowiem wspólnota składa się z ludzi, którzy zespoleni w Chrystusie prowadzeni są przez Ducha Świętego w swym pielgrzymowaniu do Królestwa Ojca, i przyjęli orędzie zbawienia, aby przedstawiać je wszystkim.” Objawy smutku i trwogi widzicie Ekscelencje w przekazie medialnym – zarówno przychylnym Kościołowi, jak i tym atakującym Kościół. Czytacie o nich i w tym liście. Ale to właśnie dzisiaj w Waszych rękach jest to, czy dzieci i rodzice, zarówno ofiar, jak i tych, których nieszczęście wykorzystania ominęło będą widzieli nadzieję, a w konsekwencji i radość. To od Waszej postawy, decyzji, działań i słów, ale również od działań i postawy wszystkich ordynariuszy – a więc kanonicznych przełożonych księży diecezjalnych, zależy wiarygodność depozytu wiary. Nie sposób nawracać czy głosić zapowiedź powtórnego przyjścia Zbawiciela, gdy w kuriach lub podległych diecezjom mediach relatywizuje się zło wobec najsłabszych – wobec dzieci.
Z wyrazami szacunku i zapewnieniem o modlitwie,
Ł u k a s z   M a ł e c k i   –   T e p i c h t

piątek, 28 lutego 2014

Wiceprezydent Bojarski zrobił mi psikusa

Wiata koło biedronki miała stanąć do końca lutego i... stanęła (dzisiaj) :-O

Ech... Mieliśmy już przygotowany parasol ogrodowy do zamocowania w tym miejscu oraz baner z pytaniem "Gdzie ta wiata?" do wywieszenia na płocie...

Tymczasem, jakby kto pytał, to to... jest przystanek.

Kurcze! Nie dość że z tego banera mogę sobie zrobić co najwyżej onuce
to jeszcze muszę publicznie przeprosić za to, że w niego nie wierzyłem:
http://mareknazarowski.blogspot.com/2014/02/kolejna-sciema-wiceprezydenta-oswiecimia.html

A więc:


Z serca przepraszam Pana Bojarskiego
Że nie wierzyłem w te słowa jego.
Dziś bowiem zstąpił z nieba jak anioł 
Dach na dwóch słupkach... Tak czy siak - stanął.
Zwracam więc honor w brodę swą plując...
...I remont rynku wciąż dopingując :-)


Z dedykacją dla P. Bojarskiego - komentarze wdzięcznych mieszkańców:
http://www.oswiecimskie24.pl/newsy,11348-oswiecim-oswiecim--stoi-boks-przy-konarze

Polski Rząd na kolanach przesłuchiwany przez kler - Prof. Płatek dostała stenogramy

Prof. Płatek od kilku miesięcy walczy z Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji o dostęp do protokołu z posiedzenia przedstawicieli rządu i episkopatu z listopada 2013 roku. Podczas wymiany listów z resortem Rafała Trzaskowskiego, okazało się, że takie protokoły z posiedzenia są zatwierdzane... na kolejnym takim spotkaniu.

Karnistka wystąpiła więc o protokoły z posiedzenia z 2012 roku, które - wg ministerstwa - powinny być zatwierdzone w listopadzie 2013 roku. I je dostała. - Uderzające. To jest przesłuchiwanie rządu, dyktowanie, co ma być zrobione - komentowała w audycji Post Factum w TOK FM.


Episkopat mówiąc, że zajmuje się sprawami rodziny, zajmuje się sprawami swoich wpływów. Mówiąc, że zajmuje się edukacją, zajmuje się religią w szkołach - opisuje Płatek. 

Obie strony przy tym nie dostrzegają, że jest łamane prawo. Np. pierwsze ustalenia co do religii w szkole już dawno zostały połamane. 

Brakuje mi w tym równowagi - nie ma głosu obywateli, które byłyby słuchane przez władze.

Dla mnie jest to uderzające - trudno tu mówić o wspólnej komisji - kontynuowała Płatek. - To jest przesłuchiwanie rządu, dyktowanie, co ma być zrobione. To się odbywa jak wizyta na dywaniku, a nie rozmowa partnerów. Ale trzeba przyznać, że rząd stara się trzymać linii prawa. Tylko dlaczego musi się tłumaczyć i walczyć o to, żeby zachowane było prawo?

- To nie jest tak, że nas nie interesuje, w jakim stopniu władza wypełnia zobowiązania wypływające z Konstytucji, również w kwestii neutralności państwa. Dla mnie nie jest normalne, że się rozmawia tylko z jedną grupą. Gdzie są inne wyznania? Gdzie są etycy? Gdzie obywatele? - podsumowała karnistka.

Cały artykuł:
 

czwartek, 27 lutego 2014

TRZECH NA CZTERECH MIESZKAŃCÓW OŚWIĘCIMIA NIE CHCE STRAŻY MIEJSKIEJ

Jakiś czas temu na jednym z oświęcimskich portali informacyjnych wywiązała się w komentarzach dyskusja na temat sensu istnienia oświęcimskiej Straży Miejskiej, której działanie jest "pół-fikcją" (słowa jednego z radnych powiatowych) lub "porażką, gdyż nawet pani Komendant oświęcimskiej Straży Miejskiej mówiąc o notorycznym nieprzepisowym parkowaniu samochodów wokół tego, co kiedyś było rynkiem rozkłada bezradnie ręce" (słowa jednego z miejskich radnych). 

Są oczywiście tacy, których nic nie przekona że czarne jest czarne. 

To najczęściej sami strażnicy lub ich krewni. Jednym z cięższych przypadków jest mężczyzna ukrywający się pod pseudonimem Stark lub Sierżant Stark. Gdy stwierdziłem, że dalsza dyskusja z nim nie ma najmniejszego sensu, on zaskoczył mnie i - ku mojemu zdziwieniu - opublikował felieton na oswiecimskie24.pl z (mocno naciąganymi) argumentami świadczącymi za tym, że istnienie straży miejskich i gminnych jest niezbędne.

Redaktor tego portalu, którego osobiście znam i lubię (sic!) nie byłby sobą, gdyby przy okazji nie "wbił szpileczki". Tak było i tym razem. Ankieta o której bezpłatne zamieszczenie bezskutecznie (sic!) prosiliśmy już jakiś czasu temu nagle znalazła się pod tym artykułem. 

Pozostaje mi więc, podziękować panu Plincie i podzielić się z Wami wynikami tej ankiety. Mam nadzieję, że liczby uzmysłowią nie tylko panu "sierżantowi Starkowi" kto w tym sporze ma rację:


"Głupie pytania" już jutro w Chrzanowie

Już jutro, o 17.00 w Miejskim Ośrodku Kultury i Rekreacji w Chrzanowie odbędzie się spotkanie z autorem książki pod przewrotnym tytułem "Głupie pytania. Krótki kurs filozofii." - Profesorem Janem Hartmanem.
"Głupie pytania” Hartmana to książka dla tych, którzy wiedzą, że mają mało czasu. Za mało, by choć na chwilę nie przerwać codziennego galopu, życia w bezwładzie i ogłuszeniu – i nie zapytać samych siebie: Po co to wszystko? Skąd i po co w tym ja? Jak mam żyć? I co ze mną będzie, kiedy mnie tu zabraknie? Mogę na kogoś liczyć? A może zawsze byłem i będę sam? A może w ogóle nie będę?
Hartman przygląda się uważnie, jak z tymi rozterkami radzili sobie filozofowie i myśliciele od Arystotelesa po egzystencjalistów i postmodernistów. Jego wyprawa w Krainę Największych Pytań jest fascynująca, bo czytelnik poznaje w jej trakcie samego siebie.
„Myśli przychodzą i odchodzą, potem przychodzą znowu i znowu odchodzą, a życie toczy się, jakby ich wcale nie było. Życie przecież nie jest myśleniem. Myślenie jest raczej przerwą w życiu niż jego integralną częścią” – pisze Hartman.
Jego „Głupie pytania”, najmądrzejsze, jakie człowiek może sobie zadać, są taką piękną przerwą w życiu. Potrzebną, byś wiedział, po co warto być.

Serdecznie wszystkich zapraszam na to spotkanie! 

Powierzchnia handlowa targu to też towar

Towar generuje zysk, gdy jest odpowiedni popyt, zaś straty gdy popyt jest mały (koszty są niezależne od popytu).

Gdy coś się gorzej sprzedaje to trzeba to (ze względu na koszty) przecenić, by sprzedaż była taka jak należy, by nie trzeba było dokładać do interesu.


Wiedzą to wszyscy handlowcy. Czy zrozumieli to już gospodarze zarówno tego miasta jak i targowiska? 

Życie pokaże.

środa, 26 lutego 2014

Oświęcimskie święto "wyklętych żołnierzy" Kaczora?

Dziś, rozmodlona do granic Rada Miasta Oświęcim z pewnością przyjmie Uchwałę w sprawie organizacji na terenie miasta Oświęcim obchodów świąt narodowych oraz innych rocznic i świąt, przygotowaną przez "kućkogłowych ziobrystów".

Z projektu Uchwały wynika jasno, że świąt święconych w Oświęcimiu rzeczywiście przybędzie.

Dla niepoznaki, pierwszym nowym obowiązkowym świętem będą obchody Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" 1 marca na pl. Tadeusza Kościuszki w Oświęcimiu. To jednak tylko "zasłona dymna" przed najważniejszym świętem "prawdziwych Polaków", przed "kumulacją miesięcznic" itp.

Jeśli Rada Miasta Oświęcim bezmyślnie poprze ten projekt uchwały, to każdego 10 kwietnia będziemy ustawowo (!) obchodzić kolejną Rocznicę Katastrofy Smoleńskiej, z obowiązkowym złożeniem kwiatów na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza na pl. Tadeusza Kościuszki, obowiązkową mszą świętą w kościele pw. św. Maksymiliana Męczennika w Oświęcimiu wraz ze złożeniem kwiatów pod tablicą pamiątkową przy tym kościele! (po mszy św.)

Takiego zawłaszczania kalendarza miejskich świąt do promocji chorej ideologii zamachu smoleńskiego i jej autorów nasze miasto jeszcze nie widziało! 

Skomentować to można jedynie rzucając łaciną!


I G N A V I S   S E M P E R   F E R I A E  ! 
(z łac. DLA LENIWYCH ZAWSZE ŚWIĘTO!

wtorek, 25 lutego 2014

Kolejna "ściema" Wiceprezydenta Oświęcimia

Na początku tego roku jeden z bardziej aktywnych oświęcimskich radnych zwrócił się z dość mocnym apelem do władz miasta o przywrócenie zlikwidowanej na czas budowy dojazdu do "Biedronki" na Niwie wiaty przystankowej.

Z (nie stosowanej dotychczas) retoryki radnego Grzybka jednoznacznie wynikało, że sprawa jest pilna i niezbędna.

Z retoryki Wiceprezydenta Miasta Oświęcim, pana Andrzeja Bojarskiego wynikało natomiast, że wzburzenie radnego Grzybka jest bezprzedmiotowe, gdyż cytuję: „Już w grudniu ubiegłego roku miasto podjęło rozmowy z inwestorem pawilonu „Biedronka”, dotyczące budowy nowej wiaty przystankowej, dostosowanej do warunków pasa drogowego po przebudowie zatoki autobusowej” 
Ponadto uzgodniono, że wiata zostanie zakupiona i zamontowana na koszt inwestora. Firma złożyła już stosowne zamówienie. Wiata ma zostać postawiona przy ul. Konarskiego do końca lutego („przy sprzyjających warunkach atmosferycznych”).

Warunki sprzyjają, luty się kończy a ekipy montującej nową wiatę - ani śladu.

Stawia to w trudnej sytuacji nie tylko mieszkańców, korzystających z tego przystanku, radnego Grzybka, który przez władze Oświęcimia został (po raz kolejny) publicznie ośmieszony, a także oświęcimskich kupców, marzących o tym, by w najbliższy czwartek władze (po raz pierwszy) poważnie potraktowały ich postulaty.

Jest taka stara piosenka, którą zawsze sobie nucę, 
ilekroć pomyślę o Wiceprezydencie Oświęcimia:

poniedziałek, 24 lutego 2014

Będzie! Będzie zabawa! (24 maja)

Będzie się działo!

   W związku z przygotowywaną kościelną akcją propagandowo - religijną, tj. III Marszem dla Życia i Rodziny w Oświęcimiu, promującym w przeddzień wyborów do Parlamentu Europejskiego zarówno życie i rodzinę (w rozumieniu kościelnych hierarchów) jak i tzw. "obrońców życia", "walczących z Dżenderem" itp. (również kandydujących do Europarlamentu), poprzedzonym prelekcją naszego ulubionego nadkatolika, Tomasza Terlikowskiego, postanowiliśmy zrobić w tym dniu jakąś fajną imprezkę, żeby widząc to wszystko nie ocipieć do reszty :-)

W ten piękny mam nadzieję, majowy dzień organizujemy w tym samym miejscu   
I Marsz Świeckości, Wolności i Europejskości 
na który zapraszamy: 
  • przedstawicieli stowarzyszeń i fundacji starających się o jako taką równowagę między działalnością Kościoła Katolickiego w Polsce a tymi, którzy na aż taką ekspansję katolicyzmu zwyczajnie się nie godzą,
  • miłośników jednej z boskich roślin, którzy przedstawią argumenty za depenalizacją jej posiadania,
  • obywateli, którzy czują się Europejczykami, są dumni z faktu bycia częścią Europy, którzy chcą jeszcze głębszej integracji europejskiej, bezpieczeństwa, równych szans itp.
  • wszystkich, którzy w tym dniu chcieliby razem z nami miło spędzić czas (bardziej w rytmie "Ody do radości" niż pieśni o "łąkach umajonych" ;-))
Będzie głośno, będzie radośnie!

Szczegóły wkrótce.

Oświęcimskiej władzy jazda palcem po kolejowej mapie

Kilkanaście miesięcy temu pojawił się cień nadziei na połączenie miasta Oświęcim z resztą cywilizowanego świata za pomocą nowoczesnej linii kolejowej, łączącej Tychy, Bieruń i Oświęcim, zwanej Szybką Koleją Regionalną (SKR). 
Docelowo SKR miałaby łączyć Oświęcim także z Krakowem.

Jak bardzo potrzebne jest to połączenie nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Już dziś na trasie Tychy - Oświęcim podróżuje w obie strony kilka tysięcy mieszkańców obu powiatów. Mimo tego, linie autobusowe są... likwidowane, jak chociażby niedawno oświęcimska "46", kursująca na trasie Bieruń - Oświęcim Kościół, pozostawiona jedynie w niedziele i święta. 
Powoduje to zagęszczenie i tak dużego ruchu samochodowego na drodze krajowej nr 44 Oświęcim - Tychy. 

Dane przedstawione przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad mówią wprost: jeśli nic się nie zmieni, za 10 lat "44" stanie się nieprzejezdna.

Nasi samorządowcy (wraz ze śląskimi kolegami) wymyślili więc rozwiązanie, które jak się okazuje, jest równie realne jak Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2022 na oświęcimskim zimowym orliku.

By móc cokolwiek zrobić w tym temacie trzeba zlecić sporządzenie fachowego planu, w którym punkt po punkcie określone zostanie to, co konkretnie jest do zrobienia, przewidywany termin oddania poszczególnych etapów inwestycji oraz ich szacunkowy koszt. Innymi słowy, potrzebne jest "studium wykonalności". 

PKP PLK zdążyło (sic!) oszacować, że koszt wykonania studium wykonalności w zasadzie dla całego projektu powinna się zamknąć w kwocie pół miliona złotych, czyli w przeliczeniu na nasze - jeden szalet.

To że studium wykonalności jeszcze nie ma może nie dziwić, wszak do olimpiady (nawet tej hipotetycznej) jeszcze daleko. Dziwi natomiast fakt, że jeszcze nie ustalono nawet kto ma sfinansować to studium wykonalności (!), co powoduje, że jesteśmy wciąż tam, gdzie nawet marzenia o cywilizowanej kolei nie dochodzą do skutku.

  

niedziela, 23 lutego 2014

Wiersz o moich "występach" przed kamerą

Temu co słucha mnie przed kamerą mówię by tak nie jękoł
Bo jakbych godoł to po naszymu to jo bych tak niy stękoł :-)