sobota, 23 stycznia 2016

Słowo na niedzielę: C(ałkiem) + M(iłe) + B(aranki)

W tym tygodniu także i mnie spotkała tzw. kolęda. Akurat byłem w domu gdy do moich drzwi zapukało dwoje dzieci przyodzianych w jakieś firanki, z trudem śpiewających jedną z kolęd. Dopiero wrzucenie im do skarbonki spowodowało, że przerwali swój żałosny występ i wyszli, marząc mi kredą drzwi wejściowe. Zaraz po nich przyszedł tzw. duszpasterz. Znając wewnętrzne instrukcje przeprowadzania kolęd wiedziałem czego się spodziewać. Bez większych nadziei przyjąłem gościa, pozwalając, by nie tylko dopełnił formalności ale i porozmawiał z gospodarzami, skoro już przyszedł. Zaczął od przywitania wraz z kpiącym uśmieszkiem pełnym poczucia wyższości, który miałem wielką ochotę zetrzeć z jego twarzy. Ten parszywy uśmieszek nie trwał jednak długo - dokładnie tyle, ile uścisk dłoni z gospodarzem. Szybko tym po shake - handzie przeszedł do paciorka, więc z tym ścieraniem uśmieszku duszpasterza musiałem się jeszcze wstrzymać. Po paciorku był następny a potem jeszcze jeden. Sprytny sposób na sprawdzenie znajomości modlitw - pomyślałem. Po paciorkach wytarł krzyżyk o usta domowników i grzecznie zapytał czy może usiąść. Usiadłszy do stołu rozłożył swój "kapownik" i niczym sprawny rachmistrz spisowy, szybko wypełnił kolędowy formularz. No to teraz sobie pogadamy - pomyślałem. W odróżnieniu od większości rzymskich katolików można ze mną porozmawiać nie tylko na tematy związane z Biblią, historią Kościoła ale również bieżącą działalnością hierarchów kościelnych, która od dawna napawa mnie zarówno obrzydzeniem ale i niepokojem. Jednak mój gość pierwszy zapytał czy mamy jakieś pytania dotyczące parafii. Takowych nie mieliśmy, gdyż znając telefony i adresy e-mail wszystkich dziewięciu księży w naszej parafii nie czekałbym do kolędy by móc porozmawiać z którymś z księży, jeśli zaszła by taka potrzeba. Zanim odwdzięczyłem się księdzu podobnym pytaniem on... podziękował za wizytę, zgrabnym ruchem schował kopertę i wyszedł. Mógł swobodnie porozmawiać, zapytać o cokolwiek, niekoniecznie związanego z instrukcją, mógł przekonywać, nawracać, zachęcać... Nie chciał. Ja natomiast nie chcę być jedynie barankiem strzyżonym przez bezdusznego kościelnego urzędnika, który przychodzi do mnie tylko po wywiad i kasę. Nie mam powodów by bać się rozmowy z księdzem i chować się przed nim ale takiego traktowania tolerował nie będę. Była to bowiem ostatnia wizyta duszpasterska w której brałem udział. 

Reasumując: 
Nie trzeba zamykać się przed wizytą księdza, ale otwierać mu nie warto!

piątek, 22 stycznia 2016

Poskaczmy razem na mrozie ;-)

Tyle nam wolno! Tzn. jeszcze nam wolno...

W sobotę 23 stycznia odwiedź park miejski w Brzeszczach lub któreś z poniższych miejsc:
 TERAZ TWÓJ RUCH!

wtorek, 19 stycznia 2016

Debata o Polsce w Parlamencie Europejskim

Premier Szydło idzie w zaparte.  Będzie rezolucja PE?

Swoją drogą to zdolna uczennica mistrza w obracaniu kota ogonem:

1. Niezależność Trybunału Kostytucyjnego.

To nic, że rząd Beaty Szydło przyznał sobie prawo do nie publikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego - przecież najważniejsze zdaniem Szydło jest, że ośmiu z piętnastu sędziów TK może być proponowanych przez opozycję. Wyrok musi być zaakceptowany przez partię rządzącą, inaczej nie będzie opublikowany, zgodnie z nowym prawem.

2. Prawa obywatelskie.

Rzecznik Praw Obywatelskich tradycyjnie pochodzi z kręgów opozycyjnych wobec obozu rządzącego. W demokratycznym kraju nie wypada zastąpić rzecznika "swoim" ale... można mu tak ograniczyć budżet, żeby nie miał nawet na papier do drukarki. Rzecznik Praw Obywatelskich może więc jedynie... modlić się o respektowanie tych praw przez PiS. Obowiązkowy krzyżyk wisi już w gabinecie rzecznika.

3. Media.

Nie od dziś wiadomo, że "kto ma media ten ma władzę". Tu nie ma miejsca nawet na pozory - jest więc Jacek Kurski w zarządzie TVP i Barbara Stanisławczyk w zarządzie Polskiego Radia.

Reasumując: Fakty sobie, Szydło sobie. Ciemny lud to kupi. A Parlament Europejski? Niekoniecznie.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Jak nas widzą...

...tak nas piszą. Frank szwajcarski kosztuje w Oświęcimiu już 4,13zł!

Frankowicze pozdrawiają partię rządzącą!