Jakiś czas temu pojawiła się informacja, że liczne rodziny, także te z Oświęcimia, mogą liczyć na ekstra ulgi i bonusy w dostępie do tzw. dóbr kultury i sportu, zarządzanych przez samorządne jednostki budżetowe. Liczna rodzina, w rozumieniu tego projektu to rodzina posiadająca co najmniej troje dzieci. Liczę więc od najstarszego i wychodzi mi, że moja rodzina jest liczna. Super - pomyślałem. W moich rodzinnych Tychach rodziny wielodzietne już od dawna mogą liczyć na bilety ZA POŁOWĘ CENY do miejskiego teatru, WSZELKICH imprez w tyskim odpowiedniku "oceku" czy MOSiRze. Również miejska pływalnia i lodowisko kusi członków wielodzietnych rodzin pięćdziesięcioprocentowym rabatem. Za to wstęp do Muzeum Miejskiego w Tychach jest wolny od opłat. Jakichkolwiek. Do tego wszystkiego należy dodać rabaty w kilkudziesięciu (!) miejskich punktach usługowych, rozrywkowych, edukacyjnych oraz możliwość indywidualnego korzystania z rabatów (każdy członek rodziny wielodzietnej otrzymuje indywidualną kartę, uprawniającą go do w/w zniżek).
Co więc oferuje Urząd Miasta Oświęcim?
Początki nie są łatwe. Należy udać się osobiście do Urzędu Miasta. Nie, nie na Zaborskiej tylko na ul. Solskiego 2. Dokładnie. Pierwsze piętro, Wydział Spraw Obywatelskich. I nie pierwsze - lepsze drzwi, tylko te na końcu korytarza w pokoju nr 10. Byłem. Widziałem. Otrzymałem druk wniosku wraz z informacją, że dopiero jak się tych wniosków ubiera to zostaną one wysłane do druku i będą dzwonić z informacją o możliwości (wyłącznie osobistego) odbioru. Nie, na pewno nie w tym tygodniu. Zabrałem więc druk wniosku do wypełnienia i kserokopię "oświęcimskich atrakcji" czekających na takich jak ja - ojców rodzin wielodzietnych.
W oświęcimskim wydaniu Karty Rodziny pięćdziesięcioprocentowy rabat "stopniał" w większości przypadków do trzydziestu procent. Chociaż uczciwie przyznać trzeba, że seans w "Naszym Kinie" jest za połowę ceny, podobnie jak wypożyczenie i ostrzenie łyżew na lodowisku, do którego wstęp będzie tańszy jedynie o 30 procent. Muzeum Miejskie w Oświęcimiu pozostaje równie ekskluzywne jak pozostałe oświęcimskie instytucje. Faktem jest jednak całkowicie darmowe wejście na zamkową wieżę pod warunkiem wcześniejszego wykupienia biletu rodzinnego do Muzeum Zamek w Oświęcimiu. Ale co tam! Zacząłem się zastanawiać ile będzie wynosiła cena biletu na pływalnię z trzydziestoprocentowym rabatem. gdy bilet normalny kosztuje 9,50zł. Zaraz, zaraz... Nie 9,50 tylko równą dychę. Faktycznie, teraz policzyć łatwiej...
Biorąc powyższe pod uwagę, pomyślałem że na ilości kart Urząd Miasta też może zechcieć zaoszczędzić na ilości wydanych kart, gdyż we wszystkich dokumentach jest mowa o Oświęcimskiej Karcie Rodziny w liczbie pojedynczej. Postanowiłem jednak "poświęcić się" dla eksperymentu i we wtorek złożyłem wypełniony wniosek.
Przygotowany jak do rozprawy sądowej, z aktem małżeństwa i aktami urodzenia dzieci stawiłem się w pokoju nr 10 Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta w Oświęcimiu. Stamtąd zostałem skierowany do pokoju nr 9.
Tam spotkało mnie największe jak dotychczas, pozytywne zaskoczenie ze strony urzędującej, starszej urzędniczki, która widząc jak wyciągam oprócz wypełnionego wniosku stos niezbędnych załączników, dokumentujących posiadanie rodziny stwierdziła: "Nie trzeba, przecież na wniosku oświadczył pan, że wszystkie dane są zgodne ze stanem faktycznym". To niebywałe! Czegoś takiego doświadczyłem w oświęcimskim urzędzie pierwszy raz w życiu! Wystarczyło oświadczenie zamiast zaświadczeń! To jest przecież jeden z postulatów Twojego Ruchu! Mam tylko nadzieję, że ta naprawdę miła pani nie będzie miała przez to kłopotów...
Tam spotkało mnie największe jak dotychczas, pozytywne zaskoczenie ze strony urzędującej, starszej urzędniczki, która widząc jak wyciągam oprócz wypełnionego wniosku stos niezbędnych załączników, dokumentujących posiadanie rodziny stwierdziła: "Nie trzeba, przecież na wniosku oświadczył pan, że wszystkie dane są zgodne ze stanem faktycznym". To niebywałe! Czegoś takiego doświadczyłem w oświęcimskim urzędzie pierwszy raz w życiu! Wystarczyło oświadczenie zamiast zaświadczeń! To jest przecież jeden z postulatów Twojego Ruchu! Mam tylko nadzieję, że ta naprawdę miła pani nie będzie miała przez to kłopotów...
Do dzisiejszego dnia jestem w szoku. Pozytywnym. W takim na przykład "pośredniaku" za każdym razem gdy zmuszonym jest się do zarejestrowania na liście bezrobotnych pani każdorazowo nie tylko legitymuje petenta ale też każe mu wypełniać od początku historię zatrudnienia. Za każdym razem petent otrzymuje nowy druk, mimo że poprzedni jest w teczce. Nie można jednak dopisać ostatniego "stosunku pracy" tylko trzeba wypełniać od początku, tj. imię, nazwisko, PESEL, NIP, adres i "powtórka" z całej historii zatrudnienia. Każda, nawet ostatnia pozycja z tej historii musi być udokumentowana świadectwem pracy - inaczej petent nie zostaje obsłużony i musi wrócić na koniec długiej kolejki, o czym dowiaduje się zwykle dopiero wtedy, gdy już ją "odstoi". Inny przykład? Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Oświęcimiu. Oprócz konieczności udowodnienia pani urzędniczce, że ty to ty, musisz ze każdym razem przedstawiać komplet dokumentów tak jak przy pierwszej wizycie. Najciekawsze są jednak, oprócz konieczności podania średniego dochodu, popartego zaświadczeniami (a jakże!) z zakładu pracy, podzielonego przez liczbę osób w rodzinie, prośba o udokumentowanie, że twoje dzieci są twoimi dziećmi a nawet że numer twojego rachunku bankowego jest twoim numerem rachunku!
Petent jak zwykle, schylony, ze stosem niezbędnych zaświadczeń a tu znienacka miła urzędniczka oświadcza że wystarczy podpis pod oświadczeniem!
W Oświęcimiu przed tak szokująco normalnym traktowaniem klienta należałoby chyba ostrzec :-)
W Oświęcimiu przed tak szokująco normalnym traktowaniem klienta należałoby chyba ostrzec :-)
Szanowna Pani z pokoju nr 9,
Z wrażenia nie pamiętam czy zdołałem wtedy podziękować... Jeśli nawet, dziękuję raz jeszcze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz