Odwiedziłem wczoraj oświęcimski ZUS w celu złożenia deklaracji o braku zgody na kradzież części moich składek przelewanej co miesiąc do OFE. Słysząc wcześniej, że trzeba uzbroić się w cierpliwość załatwiając tam cokolwiek, wydrukowałem, wypełniłem i podpisałem stosowną deklarację przed udaniem się na dziennik podawczy. Wchodząc zauważyłem na drzwiach klepsydrę. Na szczęście tylko jedną. Wszedłem do środka. Wewnątrz siedziały cztery osoby, każda w swoim okienku. Poza tym nie było nikogo, żadnego petenta, tylko ja i one. Rozejrzałem się wkoło. Zauważyłem nad każdym z okienek wyświetlacz, który pokazywał "numerki". Najbliższe okienko (numer jeden) okazało się być dziennikiem podawczym. Podchodzę, wykładam karty na stół, mówiąc: "chciałem złożyć oświadczenie w sprawie OFE". Na to miła pani z dziennika podawczego mówi mi: "najpierw numerek". Na szczęście wskazała przy tym automat do wydawania biletów, na którym jedną z opcji do wyboru było "Oświadczenie w sprawie OFE". Odetchnąłem z ulgą, nieco się jeszcze rumieniąc :-) Bilet w dłoni numer A122. Pusto. Szukam. Nad jednym z okienek - A120, nad drugim - A121. Nikogo nie ma. Jedna pani rozmawia przez telefon, nie widząc świata wokoło, druga grzebie w papierach - nie ma szans by nacisnęła ten cholerny guziczek. Trzecia rokuje nadzieję ale zdaje się udawać że mnie nie widzi. Pani prowadząca dziennik podawczy także pozostaje niewzruszona, gdyż nad jej okienkiem nie wyświetla się mój numer. Po kilku (!) minutach... nagle: bim bom! Pani o aksamitnym głosie wzywa A122 do okienka numer 10.
Rozglądam się po okienkach. Pięć, sześć, siedem... osiem. Nie ma więcej. Jaja sobie robią czy co? Patrząc na moją rozdziawioną gębę pani z okienka nr 1 (dziennik podawczy) usłużnie poradziła mi: "na końcu korytarza, po prawej". Faktycznie, te osiem okienek to tak na przystawkę. Na miejscu dowiedziałem się, że niepotrzebnie wpisałem nazwę swojego OFE na drugiej stronie deklaracji (przy okazji można sobie zmienić fundusz, choć nie zamierzałem z tego skorzystać). To błąd, powiedziała miła pani w okienku 10. Zapytałem ją jakie to ma znaczenie że wpisałem nazwę OFE, skoro go nie zmieniam? Odpowiedziała: "ma, proszę pana". Dodała jednak: "wydrukuję panu nowe oświadczenie", co też zrobiła. Podpisałem, podziękowałem i oddaliłem się ku wyjściu z biurowca. Przez całą drogę towarzyszyło mi poczucie właściwie podjętej decyzji, bo skoro urzędników ZUS-u, zadłużonego na około 80 mld złotych stać na ponowne drukowanie bzdurnych oświadczeń (zamiast skreślenia i parafki petenta), o nie naciskaniu "zmieniacza numerków" nie wspominając to lepiej żeby choć trochę moich składek było w tym niedobrym i kosztownym OFE, bowiem w odróżnieniu od ZUS-u moje pieniądze nie tylko tam rosną (choć powoli) ale po prostu są. Polecam więc złożenie takiego oświadczenia mimo zauważalnej pustki w oświęcimskim biurowcu ZUS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz