środa, 16 kwietnia 2014

Hera, koka, hasz, LSD... czyli piosenka uniwersalna

Ta piosenka prześladuje nie tylko mnie. 

Najciekawsze jest jednak to, że podoba się ona zarówno tym, którzy rozumieją jej przekaz jak i tym, dla których jest to jedynie wpadająca w ucho wyliczanka bliskich sercu atrakcji, oparta na schemacie "ene, due, rabe, bocian pali trawę". 
Tych drugich niestety, jest więcej...

Tak czy inaczej ona nie może się ode mnie odczepić, szczególnie, że nie tylko słyszałem mnóstwo ciekawych jej przeróbek ale też wciąż przed oczami mam oryginalne, bardzo sugestywne, mistrzowskie wykonanie tego utworu przez Karolinę Czarnecką na 35 Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. Zresztą, zobaczcie sami:


PS.
Niczego nie biorę ani nie palę. I nie zamierzam. Tak tylko sobie śpiewam... Hera, koka, hasz, el, es, di... 

:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz