Krzyś nie jest typowym chłopcem. Choć dobija do czterdziestki myśli tylko o muzyce, piwku i tym podobnych, przyjemnych sprawach. Pracuję razem z nim, więc wiem, że Krzyś bardzo lubi wyskoczyć po pracy na piwko do baru, gdzie jest muzyka. Zresztą jak nie ma muzyki to ma przy sobie smartfona ze słuchawkami... Takie duże dziecko. Czasami z baru Krzyś wraca dopiero następnego dnia. Ostatnio wyszedł jednak przed czasem, bo zbyt mocno gestykulował i został brutalnie wyeliminowany z grona gości pewnego piwnego przybytku w Oświęcimiu. Była sobota. Trzynastego. Noc. Ciemno. Zimno. Łeb poobijany, prawa ręka boli. Puchnie. Lewą ręką wyjął więc swego smartfona i zadzwonił po pomoc na policję. Oświęcimską. Przyjechali szybko. Popatrzeli, spisali, parsknęli śmiechem na widok żałosnego pijaczka, który domagał się interwencji jako "Owywatel faństfa prawa!" A że narzekał przy nich na swój nadwyrężony niedawno stan zdrowia Dzielni Policjanci zawieźli go na SOR. A tam jak wiadomo, się czeka. I to niemało. Ponad promil alkoholu nie pozwalał jednak Krzysiowi czekać bezczynnie. Zwrócił uwagę pielęgniarce, wszedł do dyżurki lekarza, przypomniał wszystkim o prawach pacjenta. Dzielnym Policjantom pijącym kawkę na SORze też się od Krzysia dostało za brak zrozumienia krzywdy doznanej przez obywatela. Sięgnął więc Krzysiu po smartfona raz jeszcze i wezwał ponownie patrol policji tłumacząc, że tamci panowie są niekompetentni. Przyjechali więc drudzy Dzielni Policjanci. Jeszcze dzielniejsi. Postawili Krzysiowi dwa zarzuty: zakłócania porządku publicznego na SORze oraz używania słów nieprzyzwoitych. Razem sześćset złotych mandatu. Krzyś czuł się lekko wzburzony jego obsługą jako pacjenta i jako obywatela, który to sam zadzwonił po pomoc policji (i to dwa razy). Nie uważał jednak i nie uważa nadal, by w jakiś szczególny sposób zakłócił porządek publiczny na SOR w Oświęcimiu, w nocy 13 lutego. Może mu się też jakieś brzydkie słowo wyrwało ale w końcu Krzyś jest górnikiem, nie dyplomatą. Tak czy owak do winy się nie poczuwał, nawet gdy Dzielni Policjanci skuli mu ręce z tyłu i zaczęli bić po twarzy. Bili tak długo, aż obiecał że podpisze mandat. Potem rozkuli po czym Krzyś złożył na mandacie swój niezgrabny podpis. Zaraz potem skuli mu ręce ponownie i zaproponowali Krzysiowi podpisanie drugiego. W taki sam sposób. Po udzieleniu Krzysiowi pierwszej pomocy nasi Dzielni Policjanci odwieźli Krzysia do... Jaworzna na "wytrzeźwiałkę", mimo że ze szpitala do domu Krzyś ma pięć minut pieszo (góra kwadrans, zważywszy na obrażenia Krzysia).
Dziś Krzysia boli głowa z zewnątrz i wewnątrz. W owiniętej bandażem ręce Krzyś trzyma dwa mandaty do zapłacenia na 100 i 500 złotych oraz rachunek za "hotel" w Jaworznie (250 / doba).
Wszystko można zrozumieć - mówi Krzyś. Wszystko oprócz zachowania Dzielnych Policjantów z KPP Oświęcim, którzy dla poprawienia sobie statystyki potrafią zmusić siłą obywatela do przyjęcia mandatu. Upośledzeni chłopcy kradnący batonik nie trafiają się często naszym Dzielnym Policjantom - trzeba więc nagiąć do przyznania się jakiegoś nawalonego typa. Pięścią w twarz. Do skutku...
CHwała Wam Dzielni Policjanci!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz