poniedziałek, 27 lipca 2015

Oświęcimska KULTtura czyli jak bez księdza to nędza

W naszym zmurszałym grajdołku, szumnie zwanym Miastem Pokoju czas toczy się leniwie. Szczęśliwcy rano jadą do pracy a mniej szczęśliwi idą wtedy do "pośredniaka" albo od razu na ławkę, gdzie od rana siedzą już emeryci, renciści oraz amatorzy win wszelakich. Po godzinach pracy to wszyscy mają ten sam problem oprócz korków i problemów ze znalezieniem miejsca do parkowania, rzecz jasna. Mianowicie chodzi o to, jak spędzać wolny czas w Oświęcimiu, by nie siedzieć ani na ławce z browarem w ręku ani w fotelu przed telewizorem, trzymając w ręku pilota. Można oczywiście uprawiać jakiś sport ale pod warunkiem, że nie jest to ani pływanie ani kolarstwo. W tej dziurze popływać to można sobie w wannie, ewentualnie w fontannie a kolarstwa po oświęcimskich ścieżkach rowerowych nie polecam na rowerze innym niż dobry "góral na resorach". W przeciwnym razie kolarzowi mogą wypaść nie tylko plomby ale i całe uzębienie. Można co prawda pojeździć sobie na stacjonarnym rowerku w którejś z dusznych siłowni lub poskakać sobie na fitnessie, choć zapach niektórych współużytkowników takich przybytków można za darmo poczuć w zatłoczonym autobusie lub na wspomnianej już ławce. Cóż więc pozostaje? Kultura. Po oświęcimsku KULTtura. Są co prawda wyświetlane w kinach seanse, nawet takie "w trzy de", choć dla wytrawnych "kinomaniaków" większość z nich jest tylko do jednej "d." Opera? Teatr? Zapomnij! Muzyka? Jest muzyka a nawet śpiew. Raz do roku nasz grajdołek nawiedza folklorystyczny "Tydzień kultury beskidzkiej", poza którym mamy tylko muzykę poważnie brzmiącą, czyli sakralną muzykę organową w kościele lub niepoważnie brzmiące "Jackowe granie". Też w kościele.

Zresztą oświęcimska KULTtura tak zawładnęła umysłami włodarzy Oświęcimia, że bez księdza po prostu się nie da. Kulturalna oświęcimska impreza musi bowiem obowiązkowo być organizowana przez księdza, w kościele i dla księdza (szczególnie św. Jan Paweł II idealnie do tego nadaje, choć Patron Miasta Oświęcim Giovanni don Bosco - też święty - również nie jest zły jako inspiracja wydarzeń kulturalnych w mieście). Tylko w ostatnich tygodniach mieliśmy do czynienia z takimi KULTturalnymi imprezami, jak kościelny koncert pt. "Wielkość w przemijaniu" na cześć św. Jana Pawła II, pod patronatem Starosty oświęcimskiego i Prezydenta Miasta Oświęcim, koncert w Rajsku pt. "Śpiewajmy naszemu świętemu" (temu samemu), pod patronatem m.in. Prezydenta Miasta Oświęcim i Wójta Gminy Oświęcim" a wkrótce czeka nas bardzo okrągła (200 lat) urodzinowa impreza jednego świętego Włocha, który mimo, że za życia nie był nigdy w Oświęcimiu, dwa lata temu został kolejnym (po św. Jacku) patronem tego miasta. Będzie się więc działo i w dniu urodzin i w czasie "poprawin". Wszystko to będzie oczywiście objęte patronatem najwyższych władz miasta. A to - niestety - kosztuje. Tyle że nie organizatorów tych imprez a nas, podatników. Tak! Patronat Starosty nad w/w koncertem kosztował 1500 złotych. Prezydent Chwierut okazał się przy tym dwukrotnie hojniejszy (3000 złotych). Rajski koncert na cześć świętego Papieża - Polaka zadłużona Gmina Oświęcim dofinansowała w wysokości 1680 złotych. Strach nawet pytać o wysokość miejskiego dofinansowania do salezjańskich obchodów dwusetnych urodzin założyciela zakonu Salezjan, który oprócz tego jest także patronem naszego grajdołka. Tradycyjna trzydniowa impreza to nie są tanie rzeczy! A wszystko to pod płaszczykiem dotowania kultury w mieście, w powiecie i w gminie.

A jak się komuś to nie podoba? Póki co, pozostaje mu jedynie sączyć browara na jednej z nielicznych pustych ławek w mieście uważnie wypatrując patrolu straży miejskiej, niestrudzenie tropiącego ławkowych piwoszy. Nic ponad to. Dotowany z miejskiej kasy Life Festival Oświęcim dla większości mieszkańców miasta wciąż pozostaje zbyt kosztowny a tańszy oczywiście być nie może, gdyż pan Darek Maciborek jak wiadomo, księdzem nie jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz