niedziela, 4 stycznia 2015

Słowo na niedzielę: Kapłani! Zacznijcie traktować ludzi poważnie!

Każdy pełnoletni człowiek wyrażając tzw. oświadczenie woli może samodzielnie przystąpić do dowolnej organizacji, stowarzyszenia, klubu, partii czy związku. Dotyczy to także związków wyznaniowych. Każdy pełnoletni człowiek może samodzielnie zawrzeć umowę cywilno - prawną a także samodzielnie ją wypowiedzieć. Bez względu na rodzaj podpisanej deklaracji czy zawartej umowy każdy człowiek i każda instytucja podlegają ustawie o ochronie danych osobowych, która uniemożliwia przekazywanie danych osobom nieuprawnionym. Każdy z nas może upoważnić drugą osobę do przechowywania bądź przetwarzania jego danych osobowych jak również cofnąć takie upoważnienie. Tak stanowi prawo, które dotyczy wszystkich, a przynajmniej powinno. Jedynym, zupełnie nieuzasadnionym wyjątkiem w przestrzeganiu norm polskiego prawa jest Kościół rzymskokatolicki Sp. z o.o., z siedzibą w Watykanie. Zapisy do tej organizacji odbywają się najczęściej bez wiedzy i zgody członków (wiernych). Robią to za nich rodzice, w imię tak zwanej tradycji. Czynią to jednak dobrowolnie w imieniu swoich niepełnoletnich dzieci, więc dopóki dziecko nie ma poczucia krzywdy, wszystko jest w porządku. Tak czy inaczej dziecko jest dzieckiem jedynie przez pierwszych osiemnaście lat swojego życia. Po osiągnięciu pełnoletności może samo o sobie decydować. Może samo podpisywać umowy i deklaracje a także wypowiedzieć umowę lub złożyć oświadczenie woli o rezygnacji z przynależności do danej organizacji. Dziwne jest jednak to, że człowiek, który nie identyfikuje się z tą religią czy instytucją Krk nie może samodzielnie zrezygnować z przynależności do niej, ani też zażądać usunięcia jego danych osobowych z ksiąg parafialnych. Według hierarchów kościelnych kandydat na apostatę musi przyjść do kancelarii parafialnej w miejscu, w którym otrzymał sakrament chrztu wraz z dwoma świadkami, którzy w założeniu mają pomóc księdzu odwieść kandydata od zamiaru wypisania się, lub jak kto woli - pomóc odzyskać zagubionemu łaskę wiary. Takie podejście do pojedynczego człowieka nie uzasadnia nawet pragnienie utrzymania na siłę dziewięćdziesięciu procent katolików. Ci światlejsi bowiem widzą, że jest to "pic na wodę" i nie chodzi tu o pogłębianie wiary człowieka lecz jedynie o to, by utrzymać go w danych statystycznych oraz o sztuczne podtrzymywanie tradycji "Polaka - katolika". Ci mniej zaangażowani i mniej światli pozwalają tę tradycję kontynuować, jednak zarówno jej wartość jak ilość kultywujących spada na łeb na szyję. Może już czas zacząć traktować poważnie wolę pojedynczego człowieka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz