Prof. Płatek od kilku miesięcy walczy z Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji o dostęp do protokołu z posiedzenia przedstawicieli rządu i episkopatu z listopada 2013 roku.
Podczas wymiany listów z resortem Rafała Trzaskowskiego, okazało się,
że takie protokoły z posiedzenia są zatwierdzane... na kolejnym takim
spotkaniu.
Karnistka wystąpiła więc o protokoły z posiedzenia z 2012 roku, które - wg ministerstwa - powinny być zatwierdzone w listopadzie 2013 roku. I je dostała. - Uderzające. To jest przesłuchiwanie rządu, dyktowanie, co ma być zrobione - komentowała w audycji Post Factum w TOK FM.
Karnistka wystąpiła więc o protokoły z posiedzenia z 2012 roku, które - wg ministerstwa - powinny być zatwierdzone w listopadzie 2013 roku. I je dostała. - Uderzające. To jest przesłuchiwanie rządu, dyktowanie, co ma być zrobione - komentowała w audycji Post Factum w TOK FM.
Episkopat mówiąc, że zajmuje się sprawami rodziny, zajmuje się sprawami
swoich wpływów. Mówiąc, że zajmuje się edukacją, zajmuje się religią w
szkołach - opisuje Płatek.
Obie strony przy tym nie dostrzegają, że
jest łamane prawo. Np. pierwsze ustalenia co do religii w szkole już
dawno zostały połamane.
Brakuje mi w tym równowagi - nie ma głosu
obywateli, które byłyby słuchane przez władze.
Dla mnie jest to uderzające - trudno tu mówić o wspólnej komisji - kontynuowała Płatek. - To jest przesłuchiwanie rządu, dyktowanie, co ma być zrobione. To się odbywa jak wizyta na dywaniku, a nie rozmowa partnerów. Ale trzeba przyznać, że rząd stara się trzymać linii prawa. Tylko dlaczego musi się tłumaczyć i walczyć o to, żeby zachowane było prawo?
- To nie jest tak, że nas nie interesuje, w jakim stopniu władza wypełnia zobowiązania wypływające z Konstytucji, również w kwestii neutralności państwa. Dla mnie nie jest normalne, że się rozmawia tylko z jedną grupą. Gdzie są inne wyznania? Gdzie są etycy? Gdzie obywatele? - podsumowała karnistka.
Dla mnie jest to uderzające - trudno tu mówić o wspólnej komisji - kontynuowała Płatek. - To jest przesłuchiwanie rządu, dyktowanie, co ma być zrobione. To się odbywa jak wizyta na dywaniku, a nie rozmowa partnerów. Ale trzeba przyznać, że rząd stara się trzymać linii prawa. Tylko dlaczego musi się tłumaczyć i walczyć o to, żeby zachowane było prawo?
- To nie jest tak, że nas nie interesuje, w jakim stopniu władza wypełnia zobowiązania wypływające z Konstytucji, również w kwestii neutralności państwa. Dla mnie nie jest normalne, że się rozmawia tylko z jedną grupą. Gdzie są inne wyznania? Gdzie są etycy? Gdzie obywatele? - podsumowała karnistka.
Cały artykuł:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz