Z pustego i Salomon nie naleje - to wiedzą chyba wszyscy. Tymczasem wyszło na jaw, że w siedzibie Kompanii Węglowej w Katowicach liczba zatrudnionych urzędników cudownie wzrosła ostatnio z czterystu pięćdziesięciu do tysiąca osób. W ciepłym biurowcu na ulicy Powstańców pracują całe rodziny z dziećmi, ciotkami, wujkami i kuzynami. Zgodnie ustalili jednak, że gdy brakuje kasy na utrzymanie ciepłych posadek, finansowanych z budżetu jedenastu ledwie dyszących kopalń trzeba obciąć koszty... górnikom, którzy na nich pracują. Ci się na to nie godzą, gdyż bez dodatków (czternastka, Barbórka, deputat węglowy) zarobki górników byłyby porównywalne z zarobkami kasjerki w supermarkecie. Trwa impas negocjacyjny. Dziś o trzynastej kolejna tura spotkań strony społecznej z ministrem Tobiszowskim. Kopalniane cechownie są już oflagowane a w powietrzu wyraźnie czuć napięcie...
Tymczasem katowickie wróble ćwierkają, że najprawdopodobniej wkrótce (tj. w marcu lub w kwietniu) zostanie ogłoszona upadłość Kompanii Węglowej S.A. Nowa spółka, zwana roboczo Nową Kompanią przyjmie do pracy tylko niezbędną ilość pracowników na nowych - gorszych niż dotychczas - warunkach. Same płace najprawdopodobniej pozostaną na dotychczasowym poziomie, choć nikt dziś za to głowy nie da. Tegoroczna czternastka, w całości lub w trzech ratach będzie z pewnością ostatnią, jaką otrzymają górnicy zatrudnieni dotychczas w Kompanii Węglowej.
W tak prosty sposób rząd Beaty Szydło zamierza "uratować" jedną z największych górniczych firm w Europie i jednocześnie utrzymać zatrudnienie większości załogi Kompanii Węglowej. Na "śmieciówkach"!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz